Tytuł oryginalny: How to Heal a Broken Relationship — Bishop Barron’s Sunday Sermon
Data publikacji wideo: 2020-09-13
Wideo
Transkrypt po polsku
Pokój z Wami. Przyjaciele, nasze pierwsze czytanie na ten weekend pochodzi z cudownej księgi Syracha. Być może niektórzy starsi katolicy zapamiętaliby ją jako księgę Eklezjastyka — była tak wymieniona w niektórych wcześniejszych przekładach Biblii. Został napisany, jak spekulują uczeni, około roku 175 pne, niedługo przed czasami Jezusa, i prawdopodobnie został napisany w Aleksandrii, gdzie istniała bardzo duża i ważna społeczność żydowska.
Księga Syracha to nie narracja. Nie siadasz tak bardzo i nie czytasz go od deski do deski jak bajkę. To zbiór aforyzmów, rodzaj krótkich stwierdzeń, zwykle natury moralnej. Więc to naprawdę dobra książka do przeczytania. Możesz po prostu zanurzyć się w księdze Syracha i zaczerpnąć z niej małe ciekawostki. Cóż, fragment na dzisiaj pochodzi z dwudziestego ósmego rozdziału Syracha. Swoją drogą, to dość długa książka, Sirach. Możesz więc spędzić z nim dużo czasu. Ale teraz patrzymy na rozdział dwudziesty ósmy. Ma to związek z gniewem, zemstą i przebaczeniem. Interesujące mnie, jak centralne były te tematy w nauczaniu Jezusa. Przechodź przez naukę Pana, szczególnie w Kazaniu na Górze. Zauważ, jak często odnosi się do tych kwestii gniewu, przebaczenia. Cóż, widzimy to teraz u Syracha. Oto jedna linijka z dzisiejszego czytania, która utkwiła mi w pamięci.
„Gniew i gniew są nienawistnymi rzeczami, ale grzesznik mocno je przytula”.
Chłopcze, mówisz o trzymaniu przed nami lustra, hę, grzeszników. „Gniew i gniew są nienawistnymi rzeczami, ale grzesznik mocno je przytula”. Boże, nawet jak wiemy, trzymam się tych urazów i starych urazów, chociaż wiem, jakie to destrukcyjne, a jednak trzymam je mocno. Jak bezowocne, jak autodestrukcyjne jest to, a jednak chłopcze, trzymamy się ich. Czy mam rację?
Ktoś cię skrzywdził lub obraził, może kilkadziesiąt lat temu –
wciąż jeszcze nie skończyłaś z tym.
Przekonałem się w latach mojej posługi duszpasterskiej, jak często tego rodzaju rzeczy pojawiają się szczególnie w rodzinach, prawda? Ludzie, z którymi jesteśmy najbliżsi , ludzie, których kochamy najbardziej, to często ci, do których żywimy urazę najdłużej. Czy kiedykolwiek zapomnę? To już ponad trzydzieści lat temu. Jestem świeżo wyświęconym księdzem i przewodniczyłem pogrzebowi. I zszedłem do rodziny na znak pokoju, aby ich powitać. I pozdrowiłem kilka osób, ale potem usłyszałem i zobaczyłem tę wymianę. Siostra zwróciła się do brata, aby dać znak pokoju, a brat powiedział: Nigdy więcej nie chcę z tobą rozmawiać. To było na pogrzebie , myślę, że to była ich matka. Urazy, jak trzymamy je mocno, prawda? Cóż, jeśli to zachodzi na poziomie interpersonalnym, o ile bardziej na poziomie geopolitycznym, na poziomie narodowym?
Trzymanie się urazy, odmawianie przebaczenia. Bliski Wschód, ktoś? Albo pomyślcie o tym, cofa się może do roku 2003 lub 2002. Nie trwało długo, zanim Jan Paweł II umarł i odwiedził Grecję. I oto w tym momencie bardzo stary i niedołężny Jan Paweł II, ten biedny mały staruszek na swojej drodze, ale ta ogromnie negatywna reakcja ze strony wielu Greków na przybycie tego rzymskiego papieża. Zapytano ich: „Cóż kryje się za tą urazą do tego biednego, małego, niedołężnego człowieka niosącego przesłanie pokoju? W czym problem?”. Nie żartuję , powiedzieli , że krucjaty w 1206 roku, kiedy przybyły armie łacińskie i opanowały Konstantynopol. Cóż, wiem, że to była straszna rzecz. Byli w drodze do Ziemi Świętej , faktycznie zatrzymali się w tym wielkim chrześcijańskim mieście i splądrowali je. Tak, to była straszna rzecz , ale wszyscy to było osiemset lat temu. To było osiemset lat temu. Ale trzymamy je mocno, prawda? Ściskamy ich mocno, te urazy. Aby być uczciwym, porozmawiaj z większością Irlandczyków o Anglikach — znajdziesz niektóre z tych starych urazów. Kiedy byłem studentem w Paryżu, poznałem trochę belgijską scenę i oczywiście wojnę między Wallonami a Flammons — mówiących po francusku i po holendersku. Walczą jak szaleni. Mam na myśli, że w granicach tego małego kraju. Natknąłem się na to nie tak dawno : film „Dwóch papieży” na Netfliksie — który zresztą nie bardzo mi się podoba, ale obaj aktorzy są wspaniali. Anthony Hopkins i Jonathan Pryce grają dwóch papieży, Benedykta i Franciszka. I odbył się z nimi wywiad, który powiedział: „Och, wy dwoje musicie być bardzo sympatyczni. Oboje jesteście Walijczykami”. I myślę, że to Pryce powiedział: „No tak, jesteśmy. Ale pamiętaj, że pochodzę z północnej części Walii, a Tony z południowej części Walii”. I jestem pewien, że istnieje jakiś starożytny konflikt między północnym Walijczykiem a południowym Walijczykiem. Rozumiesz, o co mi chodzi: jak mamy tendencję do przytulania do siebie urazów, zarówno osobistych, jak i międzynarodowych. To jest po prostu coś, co robimy my grzesznicy. Dobra. Czym więc jest gniew? Co to jest, to lgnięcie do urazy? Oto Tomasz z Akwinu z typowym lakonizmem, który to definiuje. Thomas mówi, że gniew to pasja zemsty, która wymyka się spod kontroli rozumu.
To miłe. Posłuchaj znowu. To jest śmiertelny grzech gniewu, to pasja zemsty, która wymyka się spod kontroli rozumu. Thomas wiedział, że istnieje rodzaj uzasadnionego gniewu, który jest pasją do naprawiania rzeczy. Pomyśl o Martinie Luther Kingu w naszym kraju, który jest zły, jeśli chcesz niesprawiedliwości społecznej i chciał ją naprawić. Cóż, to uzasadniony gniew. Pan Jezus przewraca stoły wymieniających pieniądze i tak dalej. Więc jest to. On o tym nie mówi. To nie jest śmiertelny grzech złości, ale raczej pasja zemsty. Więc skrzywdziłeś mnie w jakiś sposób, więc odpłacę się na ciebie i to w sposób, który wykracza poza kontrolę rozumu. Nie jest to po prostu pragnienie naprawienia rzeczy, nie tylko pragnienie przywrócenia sprawiedliwości, ale pragnienie zranienia cię i ukarania, które wykracza poza kontrolę rozumu. Zawsze podobało mi się to z „Purgatorio” Dantego. Siedem grzechów głównych rozprawia się na siedmiopiętrowej górze czyśćca.
Jak radzi się ze złymi?
grzesznicy doświadczają skutków swojego grzechu. I wydaje mi się to słuszne. Że kiedy jesteś w uścisku gniewu, to jest jak dym. Jest w twoich oczach, więc nie możesz wyraźnie widzieć. Dusisz się tym, więc nie możesz oddychać. Nie możesz mówić wyraźnie. Trochę się plujesz. Ponownie, powinno to brzmieć znajomo, bracia grzesznicy; kiedy jesteśmy w uścisku złości i urazy, to tak, jakbyśmy byli w chmurze dym.
Więc co to jest antidotum? Jak przestać mocno przytulać nasze urazy? Cóż, klasyczne antidotum nazywa się przebaczeniem. Ponownie, jak ważne było dla głoszenia Jezusa. Jak często powinienem przebaczać mojemu bratu? Siedem razy? Nie, Mówię ci siedemdziesiąt razy siedem razy. To znaczy raz za razem, raz za razem , raz za razem, bez ograniczeń,
wybacz.
No cóż, co to jest forgi żyłkowatość dokładnie? Ujmę to tak. Jeśli dwie osoby zostały wyobcowane, prawda? Więc mają być w jedności, ale teraz są wyobcowani. Doszło do jakiejś niesprawiedliwości , zostało wyrządzone zło i dwoje ludzi jest teraz wyobcowanych. Cóż, w sprawiedliwości każdy wykonałby swoją część. Robisz swój ruch, robisz swój ruch i wracacie razem, prawda? Zostałbyś pojednany przez równy ruch w kierunku grzesznika. A kiedy to się stanie, świetnie, to świetnie. To jest przywrócenie sprawiedliwości.
Ja wykonuję swoją część, ty robisz swoją. Czym jest przebaczenie? Wykonuję swoją część, ale ty się nie ruszasz. Więc co mam zrobić? Poniosę twój ciężar — patrz. Pójdę o krok dalej.
Zrobię to, co powinieneś był zrobić.
Nie żeby to wcierać — to tylko pogarsza sprawę — ale wykonałem swoją część i teraz kontynuuję. Nawet jeśli będziesz uciekać, kontynuuję. Jak często? Siedem razy? Nie, siedemdziesiąt razy siedem razy.
Przebaczenie to dźwiganie ciężaru drugiego. Co drugi powinien nieść w sprawiedliwości, ty nosisz dla niego.
Ciężko? Obstawiasz. Ponieważ mówisz: „Słuchaj, jest mi wystarczająco ciężko zrobić co w mojej mocy. Hej, zrobiłem swój wysiłek, a ty się nie poruszyłaś. Och, to mnie wkurza. kierunek.” To obejmuje naszą niechęć. Nie? Nie; idź o krok dalej, szukaj ich. Zrób to, co powinien był zrobić. To jest przebaczenie.
Zarówno Syrach jak i Pan Jezus wiążą nasze przebaczenie innym bardzo mocno z Bożym przebaczeniem nam.
Oto Syrach. „Przebacz niesprawiedliwość twego bliźniego; wtedy gdy się modlisz, twoje grzechy będą odpuszczone”. Zobacz, jest. Co powiedział Jezus? Mówimy to za każdym razem, gdy odmawiamy Modlitwę Pańską. „Przebacz nam nasze wykroczenia, tak jak my przebaczamy tym, którzy zgrzeszyli przeciwko nam”.
Dlaczego wybaczamy siedemdziesiąt razy siedem razy? Ponieważ tak nam wybaczono. Jak często Bóg nam przebacza?
Stale, bez ograniczeń. Spójrz, jak często wracamy w sprawiedliwości do Boga? Zazwyczaj nie. Zazwyczaj uciekamy. Biegnie za nami.
Pomyśl o synu marnotrawnym, gdy ojciec zbiega do niego ze wzgórza. Pomyśl o pasterze szukającym zagubionej owcy. W ten sposób Bóg nam przebacza.
I dlatego powinniśmy sobie wybaczać w tej samej mierze.
Trudny? Mm-hmm. Ale Jezus mówi: bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz niebiański ojciec. Nie wzywa nas do duchowej przeciętności. Wzywa nas do duchowego heroizmu.
To już nie ja żyję, mówi Paweł, ale żyje we mnie Chrystus. Jeśli żyje w tobie Chrystus, ten sam Chrystus, który przebacza ci siedemdziesiąt razy siedem razy, to musisz przebaczyć swojemu bratu lub siostrze właśnie w ten sposób.
Zobacz, jak autodestrukcyjny jest ten ruch — mam na myśli kurczowe trzymanie się naszych urazów. Po prostu o tym pomyśl. Teraz wszyscy, którzy mnie słuchają, utrzymuj w swoim umyśle — wiem, że potrafisz to zrobić, ponieważ ja mogę to zrobić teraz — utrzymuj w umyśle urazę , której uczepiłeś się zbyt długo.
Jest ktoś, kto cię skrzywdził i naprawdę cię skrzywdził. Nie chodzi mi o to, że masz jakieś małe zawieszenie. To znaczy, naprawdę obiektywnie cię skrzywdzili, a chłopcze to wkurzyło. A ty przytulasz się do tej urazy może od dziesięcioleci. Pomyśl o tym teraz.
I pomyśl, jakie to było autodestrukcyjne, jak to pozbawiło cię siły moralnej, jak to zostało zjedzone w twoim własnym sercu.
Przestań przytulać urazę.
Noś brzemię drugiego. To jest przebaczenie.
Co powiesz na zakończenie, tylko kilka praktycznych porad?
Czy mogę zachęcić wszystkich, którzy słuchają mnie w tej chwili — i zamierzam podążyć za tym, ponieważ głoszę tutaj sam siebie —
podejmijcie w tym tygodniu konkretny krok.
Nie odkładaj tego; w tym tygodniu konkretny krok w kierunku uzdrowienia zerwanego związku. Zapamiętaj mój wizerunek. Więc nawet jeśli wykonałeś swoją część, a ta osoba się nie porusza, idź o krok dalej. Może to oznaczać notatkę , miły list, e-mail, telefon, rozmowę — coś, do czego docierasz, zapraszając do wznowienia tego związku. Zrób w tym tygodniu coś konkretnego i praktycznego, aby naprawić zerwany związek, a może im starsza niechęć, tym lepiej. Pomyśl o kimś, od kogo byłeś wyobcowany zbyt długo. Zrób coś.
Oto druga rada. Kiedy zostałeś zraniony, szybko wybacz.
Oczywiście niebezpieczeństwo polega na tym, że pozwalamy tym rzeczom się zaognić. Zraniłeś mnie i nigdy nic o tym nie mówiłem. Po prostu trzymam się tego i narzekam na innych. A teraz za tydzień, a teraz miesiąc, a teraz rok, a teraz minęła dekada — wciąż trzymam się tej ropiejącej rany. Nie rób tego. Nie czekaj. Nie czekaj. Raczej, gdy ktoś cię skrzywdzi, wybacz szybko. Wyślij tę notatkę szybko. Wyślij szybko e-mail. Szybko nawiąż rozmowę i nie pozwól, aby rana z powodu urazy się zaogniła.
Oto kolejna rzecz, wszyscy. Przestań gadać za plecami ludzi. To po prostu prowadzi do kłopotów. To tylko duchowa trucizna. Nic nie osiąga. Spełnia w nas pewną potrzebę psychologiczną. Rozumiem. Dlatego to robimy. Ale duchowo mówiąc, to jest śmiertelne. Przestań to robić. To tylko karmi urazę. Karmi ten bezproduktywny materiał. Oto coś, co łączy się z kazaniem z zeszłego tygodnia na temat upomnienia braterskiego. Nauczył mnie tego John Shea, który wiele lat temu był moim nauczycielem w Seminarium w Mundelein. Powiedział:
„Krytykuj inną osobę tylko w takim stopniu, w jakim jesteś gotów pomóc tej osobie w rozwiązaniu problemu, który podnosisz”. Dobra. Więc jesteś wobec kogoś krytyczny, może słusznie. W porządku; w jakim stopniu chcesz pomóc tej osobie w rozwiązaniu problemu? Ale nie, wcale nie mam ochoty. Więc trzymaj gębę na kłódkę! Więc nic nie mów. Jeśli zupełnie nie chcesz pomóc, nic nie mów. Hej, jestem trochę zainteresowana pomaganiem. W porządku, to może zaproponuj łagodną krytykę.
“Nie, jestem na całej drodze. Jestem gotów poświęcić całą siebie, aby pomóc ci uporać się z tym problemem.” Dobrze, więc śmiało krytykuj. To bardzo dobra zasada. Krytykuj inną osobę tylko w takim stopniu, w jakim chcesz pomóc jej w rozwiązaniu problemu, który podnosisz. Myślę, że wiele zranionych uczuć i urazów i wszystko to wyjaśni się, jeśli będziemy postępować zgodnie z tą zasadą.
Jaki jest wielki znak dla nas chrześcijan przebaczenia? To Jezus na krzyżu.
„Ojcze, przebacz im; nie wiedzą, co czynią”.
Jeśli kiedykolwiek był ktoś, kto byłby usprawiedliwiony w swoim gniewie, to jest to Pan Jezus, bezgrzeszny Chrystus , wcielony Syn Boży, przybity do krzyża przez głupich , niegodziwych i okrutnych ludzi.
Słowo, które wychodzi z jego ust, jest słowem przebaczającej miłości: „Ojcze, przebacz im, nie wiedzą, co czynią”.
Kiedy po Zmartwychwstaniu wraca do swoich uczniów , do tych, którzy Go zdradzili, zaparli się, porzucili w chwili największej potrzeby
, słowo na jego ustach to „szalom”, pokój. To słowo przebaczenia i pojednania.
Wiem wiem; gniew i złość są nienawistnymi rzeczami, a jednak mocno je przytulamy.
Odpuść i zamiast tego podążaj ścieżką przebaczającej miłości.
Niech cię Bóg błogosławi.
Transkrypt po angielsku
Peace be with you. Friends, our first reading for this weekend is taken from the marvelous book of Sirach. Maybe some older Catholics would remember it as the book of Ecclesiasticus —it was so listed in some earlier translations of the Bible. It was written the scholars speculate around the year 175 BC, not too long before the time of Jesus, and likely written in Alexandria, where there was a very large and important Jewish community.
It’s not a narrative, the book of Sirach. You don’t so much sit down and read it from cover to cover like a story. It’s a collection of aphorisms, kind of brief statements, usually of a moral nature. So it’s a really good book to peruse. You could kind of just dip into the book of Sirach and draw little tidbits of wisdom throughout it. Well, the passage for today is from the twenty-eighth chapter of Sirach. By the way, it’s kind of a long book, Sirach. So you can spend a good amount of time with it. But we’re looking now at chapter twenty-eight. It has to do with anger, vengeance, and forgiveness. Interesting to me how central those themes were to the preaching of Jesus. Go through the teaching of the Lord, especially in the Sermon on the Mount. Notice how often he refers to these issues of anger, forgiveness. Well, we see this now in Sirach. Here’s the one liner from the reading for today that stays in my mind.
“Wrath and anger are hateful things, yet the sinner hugs them tight.”
Boy, talking about holding a mirror up to us, huh, fellow sinners. “Wrath and anger are hateful things, yet the sinner hugs them tight.” Gosh, even as we know, holding on to these grudges and hanging on to old resentments, even as I know how destructive that is, yet I hold them tight. How fruitless, how self-destructive this is, and yet boy, do we hang onto them. Am I right?
Someone harmed you or insulted you, maybe decades ago
—you’re still not over it.
I found in my years of pastoral ministry, how often this sort of thing obtains especially within families, right? The people that we are closest to, the people we love the most, are often those against whom we hold grudges the longest. Will I ever forget? This is now over thirty years ago. I’m a newly ordained priest and I was presiding at a funeral. And I went down to the family at the sign of peace to greet them. And I greeted a few people, but then I heard and saw this exchange. A sister turned to a brother to offer the sign of peace and the brother said, I never want to speak to you again. That was at the funeral of I think it was their mother. Grudges, how we hold them tight, don’t we? Well, if this obtains at the interpersonal level, how much more at the geopolitical, at the national level?
Hanging on to resentments, refusing to forgive. Middle East, anybody? Or think of this one, this goes back to maybe the year of 2003 or 2002. It was not long before John Paul II died and he was visiting Greece. And here’s at that point the very aged and infirm John Paul II, this poor little old man making his way, but this hugely negative reaction on the part of many Greeks to this Roman pope coming. And they were asked, “Well, what’s behind this resentment of this poor little infirm man bringing a message of a peace? What’s the problem?” I’m not kidding, what they said was, Well, the crusades back in 1206, when the Latin armies came and they overran Constantinople. Well, yeah, I know that was a terrible thing. They were on their way to the Holy Land, they actually stopped in this great Christian city and they ransacked it. Yes, it was a terrible thing, but it was eight hundred years ago, everybody. It was eight hundred years ago. But we hold them tight, don’t we? We hug them tight, these resentments. To be fair, talk to most Irish people about the English —you’ll find some of these old resentments. When I was a student over in Paris, I came to know the Belgian scene a little bit and of course the war between the Wallons and the Flammons —French speaking and the Dutch kind of speaking. They fight like mad. I mean, within the confines of this little country. I came across this not that long ago: the movie “The Two Popes” on Netflix —which by the way, I don’t like very much, but the two actors are wonderful. Anthony Hopkins and Jonathan Pryce play the two popes, Benedict and Francis. And there was an interview with them and the interviewer said, “Oh, the two of you must be very simpatico. You’re both Welshman.” And I think it was Pryce who said, “Well, yeah, we are. But remember I’m from the northern part of Wales and Tony’s from the southern part of Wales.” And I’m sure there’s some ancient conflict between northern Welshman and southern Welshman. You get my point: how we tend to hug to ourselves resentments, both personal and international. It’s just something we sinners do. Okay. So what is anger? What is this, this clinging to resentment? Here’s Thomas Aquinas with typical laconicism defining it. Thomas says, anger is a passion for revenge that goes beyond the control of reason.
That’s nice. Listen again. This is the deadly sin of anger, is a passion for revenge that goes beyond the control of reason. Thomas knew there’s a kind of justified anger, which is a passion to set things right. Think of a Martin Luther King in our country who is angry if you want at social injustice and wanted to set it right. Well, that’s a legitimate anger. The Lord Jesus overturning the tables of the money changers, et cetera. So there’s that. He’s not talking about that. That’s not the deadly sin of anger, but rather a passion for revenge. So you’ve hurt me in some way, so I’m going to get back at you, and in a way that goes beyond the control of reason. So it’s not simply a desire to set things right, not just desire to reestablish justice, but a desire to hurt you and to punish you that goes beyond the control of reason. I’ve always loved this from Dante’s “Purgatorio.” The seven deadly sins are dealt with on the seven storey mountain of purgatory.
How are the angry dealt with? Well, they’re made to breathe in smoke. See, sometimes Dante makes the sinners experience the effects of their sin. And that strikes me as right. That when you’re in the grip of anger, it’s like smoke. It’s in your eyes so you can’t see clearly. You’re choking on it, so you can’t breathe. You can’t speak clearly. You kind of sputter. Again, that should sound familiar, fellow sinners; when we’re in the grip of anger and resentment, it’s like we’re in the cloud of smoke.
So what’s the antidote? How do we stop hugging tight our resentments? Well, the classic antidote is called forgiveness. Again, how central it was to the preaching of Jesus. How often should I forgive my brother? Seven times? No, I tell you seventy times seven times. Meaning again and again and again and again and again, without limit,
forgive.
Well, what is forgiveness precisely? Let me put it this way. If two people have been alienated, right? So they’re meant to be in union, but now they’re alienated. There’s some injustice done, there’s some evil that was done and the two people are now alienated. Well, in justice, each would do his part. You’d make your move, you make your move and you come back together, right? You’d be reconciled by an equal move toward the sinner. And when that happens, great, that’s great. That’s the reestablishment of justice.
I do my part, you do your part. What’s forgiveness? I do my part, but you don’t budge. So what do I do? I’ll bear your burden—watch. I’ll go the extra mile.
I’ll do what you should have done.
Not that rubbing it in —that just makes it worse— but I’ve done my part and now I continue. Even if you keep running away, I continue. How often? Seven times? No, seventy times seven times.
Forgiveness is bearing the burden of the other. What the other should carry in justice, you carry for him.
Hard? You bet. Because you say, “Look, it’s hard enough for me to do my bit. Hey, I’ve made my effort and you didn’t move. Oh, that bugs me. I’m not going to take one more step in your direction.” That’s hugging our resentment. No, no; go the extra mile, seek them out. Do what he should have done. That’s forgiveness.
Both Sirach and the Lord Jesus tie our forgiveness of others very tightly to God’s forgiveness of us.
Here’s Sirach. “Forgive your neighbor’s injustice; then when you pray, your own sins will be forgiven.” See, there it is. What did Jesus say? We say it every time we recite the Lord’s Prayer. “Forgive us our trespasses as we forgive those who trespass against us.”
Why do we forgive seventy times seven times? Because we’ve been forgiven that way. How often does God forgive us?
Constantly, without limit. Look, how often do we come back in justice to God? Typically, we don’t. We typically run away. He comes running after us.
Think of the prodigal son as the father comes running down the hill toward him. Think of the shepherd looking for the lost sheep. That’s the way God forgives us.
And therefore we should forgive each other in the same measure.
Difficult? Mm-hmm. But Jesus says, Be perfect as your heavenly father is perfect. He’s not calling us to spiritual mediocrity. He’s calling us to spiritual heroism.
It’s no longer I who live, Paul says, but Christ who lives in me. If Christ lives in you, the same Christ that forgives you seventy times seven times, then you must forgive your brother or sister just that way.
See how self-destructive this move is —I mean the clinging to our resentments. Just think about it. Right now, everyone listening to me, hold in your mind —I know you can do it because I can do it right now— hold in your mind a resentment that you’ve been hanging onto for way too long.
There’s somebody that hurt you, and I mean really hurt you. I don’t mean it’s just some little hang-up you got. I mean, they really hurt you objectively, and boy did it bug you. And you’ve been hugging that resentment now maybe for decades. Think about that right now.
And think how self-destructive that has been, how that sapped you of your moral strength, how it’s eaten away at your own heart.
Stop hugging the resentment.
Bear the burden of the other. That’s forgiveness.
How about as I close, just some practical advice?
Can I urge everybody listening to me right now —and I’m going to try to follow it because I’m preaching to myself here—
take a concrete step this week.
Don’t put it off; this week, a concrete step toward healing a broken relationship. Remember my image. So even if you’ve done your part and that person’s not budged, go the extra mile. That might mean a note, a nice letter, email, phone call, a conversation —something where you reach out, inviting the resumption of that relationship. Do something concrete and practical this week to repair a broken relationship, and maybe the older the resentment, the better. Think of someone that you’ve been alienated from for way too long. Do something.
Here’s a second bit of advice. When you’ve been hurt, forgive quickly.
The danger of course is that we just allow these things to fester. You hurt me and I’ve never said anything about it. I just kind of cling to it and I complained to others. And now in a week, and now a month, and now a year, and now a decade’s gone by —I’m still clinging to this festering wound. Don’t do that. Don’t wait. Don’t wait. Rather, when someone hurts you, forgive quickly. Send that note quickly. Send an email quickly. Reach out in conversation quickly, and don’t let the wound of that resentment fester.
Here’s another thing, everybody. Stop talking behind people’s backs. It just leads to trouble. It is just spiritual poison. It accomplishes nothing. It fulfills a certain psychological need in us. I get that. That’s why we do it. But spiritually speaking, it’s deadly. Stop doing that. It just feeds resentment. It feeds this unproductive stuff. Here’s something, and it links to the sermon from last week about fraternal correction. It was taught to me by John Shea, who was a teacher of mine at Mundelein Seminary many years ago. He said this:
“Criticize another person only in the measure that you are willing to help the person deal with the problem that you’re raising.” Okay. So you’re critical of someone, maybe legitimately so. All right; to what degree are you willing to help that person deal with the problem? But no, I’m not willing at all. Well, then keep your mouth shut! Then don’t say anything. If you’re totally unwilling to help, don’t say anything. Hey, I’m kind of mildly interested in helping. All right, then maybe offer a mild criticism.
“No, I’m in all the way. I’m willing to commit my entire self to helping you deal with that problem.” Okay, then go ahead and criticize. It’s a very good principle. Criticize another person only in the measure that you’re willing to help them deal with the problem that you’re raising. I think a lot of hurt feelings and resentments and all that would clear up if we follow that principle.
What’s the great sign everybody for us Christians of forgiveness? It’s Jesus on the cross.
“Father, forgive them; they know not what they do.”
If there’s ever been anyone who’d be justified in his anger, it’s the Lord Jesus, the sinless Christ, the incarnate Son of God nailed to a cross by stupid and wicked and cruel people.
Even the word that comes from his mouth is a word of forgiving love. “Father, forgive them; they know not what they do.”
When he comes back to his disciples after the Resurrection, to those who betrayed him, denied him, abandoned him in his moment of greatest need,
the word on his lips is “shalom,” peace. It’s a word of forgiveness and reconciliation.
I know, I know; wrath and anger are hateful things, and yet we hug them tight.
Let go, and instead walk the path of forgiving love.
And God bless you.