Tytuł oryginalny: Standing Shoulder to Shoulder with Sinners — Bishop Barron’s Sunday Sermon
Data publikacji wideo: 2021-01-10
Wideo
Transkrypt po polsku
Pokój z Wami. Przyjaciele, przychodzimy dzisiaj na to wielkie święto Chrztu Pańskiego – Jezusa ochrzczonego przez Jana. Oto pierwsza rzecz, którą należy sobie uświadomić. Pisarze Ewangelii zmuszają nas do przejścia przez Jana, aby dostać się do Jezusa. Mam na myśli to, że wszystkie cztery Ewangelie podają nam wersję chrztu Jezusa przez Jana. Jakoś musimy sobie z nim poradzić, aby w pełni zrozumieć, o co chodzi Jezusowi. A oto druga rzecz do uświadomienia sobie o chrzcie Jezusa przez Jana. To było zawstydzające dla wczesnego Kościoła. Dlaczego to mówię? Cóż, wczesny Kościół jest zainteresowany przedstawieniem Jezusa jako Syna Bożego , Słowa Wcielonego , niepokalanego Mesjasza Izraela, ale ludzie przychodzili do Jana na chrzest pokuty. Przychodzili do Jana jako grzesznicy. Tak więc fakt, że Jezus przychodzi do Jana, aby zostać ochrzczonym, byłby źródłem zakłopotania lub zakłopotania dla wczesnego Kościoła. Dlaczego wcielony Syn Boży miałby szukać takiego chrztu? Ale o to teraz chodzi. Pod wieloma względami chodzi o samo zakłopotanie chrztu. Znacie stare duchowe powiedzenie, że tam, gdzie się potykacie, szukacie skarbu. Cóż, dotyczy to tutaj. To jest jak przeszkoda, a wszystkie cztery Ewangelie zmuszają nas do konfrontacji z tym. Jezus ochrzczony przez Jana , chrzest pokuty. Co daje? Cóż, wykopmy trochę skarbu. Pomyśl o Jezusie stojącym teraz w mętnych wodach Jordanu, ramię w ramię z grzesznikami. Każdy przechodzący obok wskazałby na Jezusa i powiedział: „Spójrz, jest jeden z tych grzeszników szukających chrztu pokuty”. Chodzi o to, by na wiele sposobów utożsamiać się Jezusa z nami grzesznymi. Nie jest grzesznikiem. To bardzo ważne – bezgrzeszny Chrystus. Czemu? Ponieważ jeśli Chrystus jest grzesznikiem, to potrzebuje Zbawiciela tak samo jak my. Nie możemy więc konsekwentnie nazywać go Zbawicielem, jeśli jest grzesznikiem. Niemniej jednak, chociaż nie jest grzesznikiem , stoi ramię w ramię z grzesznikami, identyfikując się z nimi. Jeśli cofniesz się do starożytnych filozofów — ludzi takich jak Cyceron, Platon i Arystoteles — wszyscy mówili o Bogu wiele prawdziwych rzeczy: że Bóg jest pierwszą przyczyną, Bóg jest głównym sprawcą, Bóg jest źródłem istnienia Bóg jest normą moralną itd. Spójrzcie, oczywiście, u proroków Starego Testamentu widzicie te wielkie prawdy potwierdzone, ale także, że Bóg jest tym, który stawia to moralne wymaganie swojemu ludowi, zawiera z nim przymierza. Wszystko to było dostępne przez filozofów, przez proroków Starego Testamentu. Ale wiesz, czego nikt nie widział? Wiesz, czego nikt w żadnej religii, w żadnej filozofii świata, nigdy nie widział ani nie przewidywał? Czy Bóg pierwszą przyczyną wszystkiego, Bóg kryterium moralnym , przyszedłby sam i stanął w solidarności ramię w ramię z nami grzesznikami. Tak, sam stojący w błocie i błocie naszej skończonej, grzesznej i upadłej ludzkiej kondycji. W pewnym sensie to piękno, to najgłębsza i najbardziej zagadkowa prawda chrześcijaństwa: Bóg Syn utożsamiający się z nami grzesznikami. Pamiętam, wiele lat temu, kiedy byłem profesorem w Seminarium Mundelein, przyszedł mój wielki duchowy mentor, kardynał George, i rozmawiał ze wszystkimi studentami i komplementował ich. W tamtym czasie byli to wszyscy seminarzyści z pokolenia Jana Pawła II . I pochwalił ich za oddanie nauczaniu moralnemu Kościoła, zwłaszcza w dziedzinie seksualności i życia rodzinnego. „Dobrze dla ciebie” – powiedział – i naprawdę miał to na myśli – „że opowiadasz się za tymi naukami i bronisz ich”. Ale potem powiedział im coś , czego nigdy nie zapomniałem. Powiedział: „Jednakże, jeśli wszystko, co robisz, to rzucasz tę prawdę ludziom, a potem odchodzisz, nie jesteś księdzem. Możesz być autorytetem moralnym, możesz mówić właściwe rzeczy, ale nie jesteś księdzem. „Raczej”, powiedział, „ogłaszasz prawdę – tak, rzeczywiście – a potem stajesz ze swoim ludem i pomagasz im dźwigać ciężar.” Cóż, zobacz, skąd on wziął tę ideę, jeśli nie od samego Boga, który to robi. ustanawia normę moralną — Bóg wzywa nas, tak, do życia w łasce i moralnej doskonałości — ale w Chrystusie ten sam Bóg przychodzi, aby stanąć z nami, aby nieść nasze brzemię. nas, aby dojść do Jego standardów. On zstępuje i dołącza do nas grzeszników, tym samym — słuchaj — nadaje ton całej swojej posłudze. Teraz pozwól, że pójdę trochę dalej. Jeśli spojrzysz na Ewangelię Jana, W swojej relacji o Janie Chrzcicielu Jan widzi przychodzącego Pana i mówi: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata.” Oczywiście powtarzamy to na każdej Mszy. oto, spójrz: Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Kilka lat temu przeprowadziłem małą, bardzo nieformalną ankietę i zapytałem ludzi, dobrych katolików, którzy przychodzą na Mszę św.: „Co to znaczy, gdy mówimy Jezus jest Barankiem Bożym?” I tak naprawdę, prawie do człowieka, każdy powiedział: „Och, to znaczy, że jest łagodny i spokojny jak baranek.” Cóż, mam na myśli, w porządku, to chyba uchwycenie czegoś z prawdy. Ale żaden Żyd z I wieku nie przeoczyłby tego, co miał na myśli Jan Chrzciciel, kiedy to powiedział. „Oto Baranek Boży”. Cóż, to oznacza Baranka ofiarnego. Ktoś przychodził do świątyni w Jerozolimie; przywozili jagnię lub inny rodzaj zwierzęcia; to zwierzę zostałoby złożone w ofierze, jego krew wylana, a następnie ofiarowana Ojcu. Czemu? Jako zadośćuczynienie, jako znak własnej skruchy grzesznika. To, co dzieje się z tym zwierzęciem według prawa, powinno przytrafiać się mnie. Nastąpiło pewnego rodzaju przejście od grzesznika do zwierzęcia, które zostało złożone w ofierze, a tym samym przywrócenie właściwej relacji między grzesznikiem a Bogiem. Teraz wszyscy, czy widzicie, jakie to oszałamiające i dlaczego jest to takie ważne? John, który znał ten świat bardzo dobrze — dlaczego? Cóż, ponieważ jest synem Zachariasza, który był kapłanem świątyni. Jego matka Elżbieta pochodziła z rodziny Aarona , wielkiej rodziny kapłańskiej. Jan był postacią kapłańską; jako dziecko przyjąłby całą teologię i rytuał. A co on mówi? „Oto Baranek Boży”. Innymi słowy: ten, który rzeczywiście solidaryzuje się z grzesznikami – tak, absolutnie – ale więcej. On sam stanie się Barankiem ofiary par excellence. Pomyśl o tych wszystkich zwierzętach składanych w świątyni przez wiele stuleci; pomyślcie o nich wszystkich teraz podsumowanych w tej jednej wielkiej postaci — pamiętajcie, że nie jest się jeszcze jednym ludzkim bohaterem wśród wielu, ani jednym więcej prorokiem wśród wielu. Ale ten, który jest samym Synem Bożym, złoży się w ofierze jako Baranek ofiarny. Takie jest znaczenie Kalwarii; to jest znaczenie krzyża; to jest rzeczywistość, którą reprezentujemy na każdej Mszy. Nie tylko solidaryzuje się z grzesznikami, ale sam staje się ofiarą, przez którą jesteśmy pojednani z Bogiem — sam Bóg dokonuje ofiary w naszym imieniu. To oszałamiające, wszyscy. A kiedy już zobaczysz te prawdy , zrozumiesz, dlaczego Ewangelie zmuszają nas, abyśmy dotarli do Jezusa przez Jana , aby najpierw z wielką uwagą przyjrzeć się chrztu Jezusa przez Jana. Teraz pozwól, że zrobię z tobą jeszcze jeden krok. I chcę teraz zwrócić uwagę na wersję, jaką mamy dzisiaj na nasze święto, z Ewangelii Marka. To bardzo krótkie przejście, ale ma mocne uderzenie. Tak więc Jezus zostaje ochrzczony przez Jana. A potem mówi: „Wychodząc z wody, ujrzał otwierające się niebiosa