Tytuł oryginalny: Don’t Be Afraid to Ask — Bishop Barron’s Sunday Sermon
Data publikacji wideo: 2021-02-14
Wideo
Transkrypt po polsku
Pokój z Wami. Przyjaciele, nasza Ewangelia na ten weekend to cudowna historia z Ewangelii Marka, o Jezusie uzdrawiającym człowieka z trądu. Ale aby uzyskać trzewną moc tej historii, musimy postępować zgodnie z zaleceniem Kościoła i czytać tę Ewangelię w świetle naszego pierwszego czytania, który pochodzi z Księgi Kapłańskiej. Teraz śmiem twierdzić, że Księga Kapłańska jest prawdopodobnie najmniej czytaną księgą Pisma Świętego. Teraz szkoda. W rzeczywistości jest to całkiem interesujące i wielu Ojców Kościoła było bardzo zainteresowanych Księgą Kapłańską. Spójrz na Orygenesa, największego biblijnego interpretatora czasów starożytnych. Wygłosił całą serię szczegółowych homilii na temat Księgi Kapłańskiej. To może być na inny czas. Ale ogólnie mówiąc Księga Kapłańska jest kodeksem świętości starożytnego Izraela. Mam na myśli wszystkie te nakazy – moralne, prawne, ceremonialne, prawa czystości itd. – przez które Izrael określał się jako naród. Tak więc w Księdze Kapłańskiej słyszysz o tym, jak składać właściwą ofiarę, masz prawa liturgiczne, ale także dużo mówi się o czystych i nieczystych zwierzętach , rodzaju jedzenia, które możesz jeść – wszystko to, co określa osobliwe zachowanie tego konkretnego ludzie. Prawdopodobnie łatwo jest nam dzisiaj spojrzeć wstecz z pewną protekcjonalnością na Księgę Kapłańską, jak wszystkie te prymitywne przesądy. Ale nie wiem; każdy naród, od czasów starożytnych do współczesności, ma coś podobnego. Mam na myśli pewne formy zachowania, które są zakazane i zalecane — nie sądzisz, że je mamy? Spójrz na naszą politycznie poprawną kulturę. Rzeczy, których możesz i nie możesz powiedzieć, słowa, których możesz i nie możesz użyć. A może nie sądzisz, że mamy czystą i nieczystą żywność? Podnieś dowolny magazyn zdrowia. Będziecie dużo mówić o rzeczach, które możecie io rzeczach, których nie możecie jeść itd. Więc chodzi mi o to, że Księga Kapłańska naprawdę nie jest aż tak rażąca. W ten sposób starożytny Izrael rozumiał siebie jako naród. Cóż, oto dlaczego ma to znaczenie dla naszego dzisiejszego czytania, czy częścią Księgi Kapłańskiej jest wielka troska o choroby skóry. Z oczywistych powodów starożytni ludzie, którzy tak naprawdę nie rozumieli organicznej struktury ciała, zarazków, wirusów, nowotworów i tak dalej, ale mogli widzieć rzeczy na zewnątrz ciała. Dlatego obawiali się chorób, takich jak problemy skórne. Tak więc obserwowanie tego, polecanie pewnych rzeczy w związku z tym, postrzeganie ludzi jako czystych lub nieczystych z powodu tych chorób było głównym przedmiotem troski Księgi Kapłańskiej. I słyszymy teraz niektóre obawy dotyczące trądu – i mam na myśli ten termin w pewnym sensie w szerokim znaczeniu, a nie to, co rozumiemy przez termin dzisiaj. Ale ogólnie mieli na myśli te zaraźliwe problemy skórne. Dziś dowiadujemy się, że trędowaci musieli przenieść się poza obóz. Ponownie, kiedy nagrywam te słowa, wciąż jesteśmy w środku pandemii COVID. Tak więc wiemy dzisiaj o poddawaniu kwarantannie i utrzymywaniu ludzi w pewnej odległości; to nie jest zbyt niezwykłe. Ale musieli też krzyczeć „Nieczysty, nieczysty”, jeśli ktoś się do nich zbliżył. Co więcej, zostali wykluczeni z życia liturgicznego wspólnoty, co było prawdopodobnie najbardziej niszczącą częścią tego wykluczenia. Byli poza wspólnotą i wspólnotowym kultem Boga. I jeśli mogę to wcisnąć, to prawdopodobnie był postrzegany przez starożytny Izrael jako do pewnego stopnia przekleństwo od Boga. Tak więc wszystko to, co dotyczy trądu, wszystko, co wychodzi z Księgi Kapłańskiej, jest tłem dla naszej dzisiejszej historii – i dlaczego ludzie, którzy to widzieli, ci, którzy byli świadkami uzdrowienia trędowatego przez Jezusa i ci, którzy słyszeli tę historię, mieliby tak być pod wrażeniem. Wydałoby im się to bardzo dziwne. Więc słuchaj, jak zaczyna się relacja. „Tędowaty przyszedł do Jezusa i klękając, błagał go i powiedział: ‘Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić’”. Jest tu kilka rzeczy, które są naprawdę interesujące. Zwróćcie uwagę, jak w Księdze Kapłańskiej trędowaty ma iść do świątyni, aby udać się do kapłanów. Cóż, nie idzie do świątyni. Ten człowiek idzie prosto do Jezusa. Otóż, to jest ten sam Jezus, który powiedział w odniesieniu do siebie: „Masz większy niż świątynia tutaj”. Świątynia była postrzegana jako miejsce spotkania boskości i ludzkości. Teraz ten człowiek z trądem rozumie: Jezus jest teraz miejscem, w którym spotykają się boskość i ludzkość. Jest teraz świętą ziemią. Jest teraz świętą przestrzenią. Co więcej, obserwuj, jak ten człowiek bezpośrednio odwołuje się do woli Jezusa. – Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. W Księdze Kapłańskiej kapłani są po to, aby kogoś przeanalizować i wydać osąd, taki jak „Nie zostałeś uzdrowiony” lub „Zostałeś uzdrowiony”. Kapłani nie uzdrawiali; raczej to był Bóg, to była wola Boża.
Więc ten człowiek, wyraźnie przyznając, że Jezus ma autorytet i moc, by go oczyścić. Proszę, nie wierzcie ludziom, którzy twierdzą, że boskość Jezusa nie jest podkreślana u Mateusza, Marka i Łukasza. Niektórzy ludzie — to prawda, kiedy chodziłem do szkoły — mieli tendencję do mówienia: „Oczywiście, w Ewangelii Jana ogłaszana jest boskość Jezusa, ale nie w Ewangeliach synoptycznych”. Nonsens. Nonsens. Kiedy już wiemy, jak prawidłowo czytać te ewangelie synoptyczne — i ten jeden przykład spośród wielu — widzimy wyraźnie podkreśloną boskość Jezusa. „Panie, jeśli chcesz, twoja wola i wola boska spotykają się”. Niezwykłe stwierdzenie. Zapierałoby dech w piersiach tym, którzy słyszeli tę wymianę lub czytali o niej.
Co więcej, wchodząc w bezpośredni kontakt z Jezusem, nie zachowując dystansu, nie krzycząc „Nieczysty, nieczysty”, co nakazano mu w Księdze Kapłańskiej, ten człowiek popełnił dość skandaliczne faux pas. Narażał Jezusa na niebezpieczeństwo skażenia. Dlatego trędowaty miał zachować dystans. Ale ten człowiek podchodzi wprost do Pana, klękając i pytając Go. A teraz dokonajcie małej transpozycji tutaj, wszyscy, od porządku fizycznego do porządku duchowego.
Myślę, że wielu z nas właśnie tak myśli o Jezusie. Chodzi mi o to, że wielu z nas czuje, że nasz grzech – cokolwiek to jest – nasz grzech uczynił nas tak nieczystymi, że jesteśmy wykluczeni ze społeczności. Czujemy się nieczyści, nieczyści. Nie mamy prawa przebywać ze wspólnotą, a tym bardziej z Jezusem. Czy możemy zobaczyć w tym człowieku, w tym pięknym przykładzie, czy możemy zobaczyć w tym człowieku właściwą postawę duchową?
On nie uczyni Jezusa nieczystym. To znaczy, on to wyczuwa. Znowu nie ma do czynienia ze zwykłym człowiekiem. Ma do czynienia z tym, który jest Bogiem. Więc on wie, że mój trąd nie uczyni go nieczystym. Właściwie mój kontakt z nim oczyści mnie. Zobaczcie wszystkich, bracia grzesznicy, posłuchajcie mnie. To jest postawa, którą wszyscy powinniśmy mieć wobec Pana Jezusa. Nie uczynimy go nieczystym przez nasz grzech.
Myślę, że powiedziałem to już wcześniej w kazaniach: to najsmutniejsza rzecz, jaką słyszałem jako ksiądz, kiedy ktoś mówi do mnie: „Och Ojcze, to znaczy, Bóg nigdy nie mógłby mi wybaczyć tego, co zrobiłem. “ Nonsens. Nie czynimy Boga nieczystym; raczej przez nasz kontakt z Nim zostajemy oczyszczeni. Widzisz, to jest teraz lekcja z tej pięknej historii. Mamy podejść do Jezusa z taką samą pewnością, jaką okazuje ten człowiek.
Jak pięknie też w tym cudownym momencie spotkania, zamiast wzdrygnąć się ze zgrozy, jak każdy Izraelita szkolił się w Księdze Kapłańskiej … Trędowaty przychodzi do ciebie, klęka i wyciąga do ciebie rękę? Cóż, odskoczyłbyś. I miałbyś rację robiąc to zgodnie z Księgą Kapłańską. Ale Jezus się nie cofa. Co on mówi?
„Zdjęty litością, wyciągnął rękę” i „dotknął go”. A teraz będzie nam tego brakować. Powiemy: „O tak, jasne, Jezu”. Nie? Nie; to była radykalna sprawa. Dla trędowatego klęczącego przed tobą, by go dotknąć — to było wbrew wszelkim przepisom. Dotyka go i mówi: „Zrobię to. Bądź czysty”. Posłuchajcie teraz, bracia grzesznicy, posłuchajcie mnie. Oto, co mamy usłyszeć. Każdy z nas. „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Teraz przeczytaj to fizycznie. Jest taki wymiar w życiu Kościoła. Modlimy się o uzdrowienie fizyczne. Ale przeczytaj to może bardziej fundamentalnie na poziomie duchowym. Wszyscy przychodzimy do Pana z naszymi grzechami. „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. “Cóż, oczywiście, że chcę!” To jest jego cel przybycia. „Nie przyszedłem po zdrowych; przyszedłem po chorych. Przyszedłem, abyś mógł mieć życie i mieć je w pełni. Oczywiście, że to zrobię!” I, czy mogę teraz powiedzieć, to jest Kościół w najlepszym wydaniu. Teraz Kościół jest pełen wadliwych ludzi. Bóg wie. Ale w swoim najlepszym wydaniu Kościół ucieleśnia właśnie tę pomoc Pana Jezusa. To jest życie sakramentalne Kościoła. W taki sposób Kościół mówi: „Oczywiście, że tak zrobię”. Kiedy ktoś przychodzi na chrzest, ktoś przychodzi na pojednanie, ktoś przychodzi na Eucharystię, ktoś przychodzi na bierzmowanie, ktoś przychodzi na namaszczenie chorych — Kościół jest głosem Jezusa mówiącym: „Oczywiście, że tak chcę. Bądź oczyszczony ”. Piękny. Nie bój się tego. Nie mów: „Nieczysty, nieczysty. Jestem niegodny”. Nie? Nie; nie uczynisz Jezusa nieczystym. Raczej sprawi, że będziesz czysty przez ten kontakt.
A potem wreszcie spójrz, jak pięknie wykonany jest ten mały fragment. I to jest typowy rytm w Ewangeliach. Zobacz, jak to się kończy. Po wyleczeniu „mężczyzna odszedł i zaczął nagłaśniać całą sprawę. Rozprzestrzenił raport za granicę”.
Wiesz, jak to się nazywa? To się nazywa ewangelizacja. To się nazywa dzieleniem się dobrą nowiną. Zauważ: dzieli się dobrą nowiną, że Jezus go uzdrowił.
W ramach mojej pracy prowadzę ewangelizację. Więc rozumiem, jak ważne jest przemyślenie wszystkiego , używanie filozofii, teologii i apologetyki – wszystko to jest ważne. Ale spójrzcie, w sercu ewangelizacji każdy jest taki: jest to dzielenie się doświadczeniem mocy Chrystusa.
Jeśli to tylko kłótnia, może się to wydawać pustymi słowami. Największym ewangelistą jest raczej ten, który mówi: „Zostałem uzdrowiony przez kontakt z tym Jezusem. A teraz chcę, abyś miał takie samo doświadczenie”.
Znasz tę słynną definicję o ewangelizacji , kiedy głodująca osoba mówi drugiemu, gdzie znaleźć chleb. To jest ktoś, kto naprawdę ewangelizuje. Jedna chora osoba, jedna osoba, która jest duchowo nieczysta, ale która znalazła zbawienie – to słowo oznacza po prostu uzdrowienie – znalazła zbawienie w Chrystusie i teraz chce, aby cały świat się o tym dowiedział. To jest ktoś, kto będzie ewangelizować z mocą iz serca. Jak zostałeś uzdrowiony przez Chrystusa?
Niech wszyscy o tym wiedzą. Mówiłem w zeszłym tygodniu o uczynieniu ewangelizacji centralnym punktem waszego życia. To jest sposób na zrobienie tego. Określ miejsce w swoim życiu, gdzie uklęknąłeś przed Chrystusem i powiedziałeś: „Panie, jestem nieczysty. Ale jeśli chcesz, mogę zostać oczyszczony”. I słyszeliście — poprzez głos Kościoła teraz — i słyszeliście: „Chcę to. Bądź czysty”.
Podziel się tym ze światem, a będziesz naprawdę ewangelizować. Niech cię Bóg błogosławi.
Transkrypt po angielsku
Peace be with you. Friends, our Gospel for this weekend is that marvelous story from the Gospel of Mark, of Jesus healing a man with leprosy. But to get the visceral power of this story, we have to follow the Church’s recommendation and read this Gospel in the light of our first reading, which is from the book of Leviticus. Now, I would dare say the book of Leviticus is probably the least read book of Sacred Scripture. Now, that’s too bad. It’s actually quite interesting, and a lot of the Church Fathers were very interested in the book of Leviticus. Look at Origen, the greatest biblical interpreter of ancient times. Did a whole series of detailed homilies on Leviticus. That might be for another time. But generally speaking Leviticus is the holiness code of ancient Israel. I mean all these prescriptions—moral, juridical, ceremonial, purity laws, etc.— by which Israel defined itself as a people. So in Leviticus, you hear about how to make correct sacrifice, you have liturgical laws, but also a lot of talk about clean and unclean animals, the kind of foods you can eat —all of the things that define the peculiar behavior of this particular people. It’s probably easy enough for us today to look back with a certain condescension at the book of Leviticus, like all these primitive superstitions. But, I don’t know; every people, from ancient times to the present day, has something similar. I mean, certain forms of behavior that are proscribed and recommended —you don’t think we have those? Take a look at our politically correct culture. Things you can and can’t say, words you can and can’t use. Or, you don’t think we have clean and unclean foods? Pick up any health magazine. You’re going to see a lot of talk about things you can and things you can’t eat etc. So, my point is, Leviticus is really not all that egregious. It’s the way ancient Israel understood itself as a people. Well, here’s why it matters for our reading today, is part of Leviticus is a great concern for diseases of the skin. For obvious reasons, ancient peoples who didn’t really understand the organic structure of the body and germs and viruses and cancers and so on, but they could see things on the outside of the body. And so they were concerned about diseases like skin problems. And so, monitoring that, recommending things in regard to it, seeing people as clean or unclean because of these diseases was a major concern of the book of Leviticus. And we hear now some of the concerns about leprosy —and I mean that term in kind of a broad sense, not what we mean by the term today. But they meant these contagious skin problems in general. We hear today that lepers were required to move outside of the camp. Again, as I record these words, we’re still in the middle of the COVID pandemic. So we know today about quarantining and keeping people at a certain remove; that’s not too unusual. But they were also required to shout “Unclean, unclean” if someone came close to them. And more to it, they were excluded from the liturgical life of the community, which was probably the most devastating part of the exclusion. They were outside of the community, and the community’s worship of God. And if I can press it, it was probably seen by ancient Israel as to some degree a curse from God. So all of that around leprosy, all that coming up out of the book of Leviticus, is the background for our story today —and why people seeing this, those who actually witnessed Jesus healing the leper and those hearing the story, would have been so impressed by it. It would have struck them as very strange. So listen as the account begins. “A leper came to Jesus and kneeling down begged him and said, ‘If you wish, you can make me clean.’” Now, there’s several things here that are really interesting. Notice how, in the book of Leviticus, the leper is told to go to the temple, to go to the priests. Well, he’s not going to the temple. This man is going right to Jesus. Now, this is the same Jesus who said, in regard to himself, “You’ve got a greater than the temple here.” The temple was seen as the place where divinity and humanity met. Now this man with leprosy understands: Jesus is now the place where divinity and humanity meet. He is now holy ground. He is now the sacred space. Moreover, watch how this man appeals directly to the will of Jesus. “If you want to, you can make me clean.” In the book of Leviticus, the priests are there to analyze someone and to make a judgment, like “You’ve not been cured” or “You have been cured.” The priests weren’t doing the curing; rather, it was God, it was God’s will.
So this man, clearly acknowledging that Jesus has the authority and the power to cleanse him. Please don’t believe people that say the divinity of Jesus is not emphasized in Matthew, Mark, and Luke. Some people—this is true when I was going through school— there was a tendency to say, “Sure, in the Gospel of John, the divinity of Jesus is declared, but not in the synoptic Gospels.” Nonsense. Nonsense. Once we know how to read those synoptic Gospels correctly —and this one example among many— we see the divinity of Jesus clearly emphasized. “Lord, if you will it, your will and the divine will are coming together.” An extraordinary statement. It would have taken the breath away of those who heard this exchange or read about it.
Further, by coming into direct contact with Jesus, not keeping his distance, not shouting “Unclean, unclean,” which he was ordered to do by the book of Leviticus, this man was committing a rather outrageous faux pas. He was putting Jesus in danger of contamination. That’s why a leper was meant to keep his distance. But this man comes right up to the Lord, kneels down, and asks him. Well now, make a little transposition here, everybody, from the physical order to the spiritual order.
I think a lot of us feel just this way in regard to Jesus. What I mean is, a lot of us feel that our sin—whatever it is— our sin has made us so unclean that we are ostracized from the community. We feel unclean, unclean. We have no right to be with the community, much less with Jesus. Can we see in this man, in this beautiful example, can we see in this man the correct spiritual attitude?
He’s not going to make Jesus unclean. I mean, he intuits that. Again, he’s not dealing with just an ordinary human being. He’s dealing with the one who is God. So he knows, my leprosy isn’t going to make him unclean. In fact, my contact with him is going to make me clean. See everybody, fellow sinners, listen to me. This is the attitude we all should have vis-à-vis the Lord Jesus. We’re not going to make him unclean by our sin.
I think I’ve said this before in sermons: it’s the saddest thing I think I ever hear as a priest when someone says to me, “Oh Father, I mean, God could never forgive me for this thing that I’ve done.” Nonsense. We don’t make God unclean; rather, by our contact with him, we become cleansed. See, that’s the lesson now from this beautiful story. We’re meant to approach Jesus with the same confidence that this man shows.
How beautiful, too, at that wonderful moment of encounter, instead of recoiling in horror, as any Israelite would trained in the book of Leviticus… A leper comes to you and kneels down and reaches out to you? Well, you’d recoil. And you’d be correct in doing so according to Leviticus. But Jesus doesn’t recoil. What does he say?
“Moved with pity, he stretched out his hand” and “touched him.” And now, we’re going to miss that. We’ll say, “Oh yeah, sure, Jesus.” No, no; that was radical stuff. For a leper kneeling before you, to touch him —that was against every, every prescription. He touches him and says, “I do will it. Be clean.” Now, listen, fellow sinners, listen to me. This is what we’re meant to hear. Every one of us. “Lord, if you want to, you can make me clean.” Now, read it physically. There’s a dimension of that in the Church’s life. We pray for physical healing. But read it maybe more fundamentally at the spiritual level. We all come to the Lord with our sins. “Lord, if you want to, you can make me clean.” “Well, of course I want to!” That’s his whole purpose in coming. “I’ve not come for the healthy; I’ve come for the sick. I’ve come that you might have life and have it to the full. Of course I will it!” And, may I say now, this is the Church at its best. Now, the Church is full of flawed people. God knows. But at its best, the Church embodies precisely this outreach of the Lord Jesus. This is the sacramental life of the Church. It’s the Church’s way of saying, “Of course I will it.” When someone comes for Baptism, someone comes for Reconciliation, someone comes for the Eucharist, someone comes for Confirmation, someone comes for the Anointing of the Sick —the Church is the voice of Jesus saying, “Of course I will it. Be made clean.” Beautiful. Don’t be afraid of that. Don’t say, “Unclean, unclean. I’m unworthy.” No, no; you’re not going to make Jesus unclean. Rather, he’s going to make you clean by this contact.
And then, finally, look how beautifully this little passage is crafted. And this is a typical rhythm in the Gospels. Look how it ends. Having been cured, “the man went away and began to publicize the whole matter. He spread the report abroad.”
You know what that’s called? That’s called evangelization. That’s called the sharing of Good News. Notice: he’s sharing the good news that Jesus has cured him.
I do evangelization as part of my job. So I get the importance of thinking things through, and using philosophy and theology and apologetics—all that is important. But see, at the heart of evangelization, everybody, is this: it’s sharing an experience of the power of Christ.
If it’s just arguments, that can strike people as empty words. Rather, the greatest evangelist is the one who says, “I’ve been healed by my contact with this Jesus. And now I want you to have the same experience.”
You know that definition, the famous one, about evangelization, is one starving person telling another where to find bread. Now, that’s someone that truly evangelizes. One sick person, one person who is unclean spiritually, but who has found salvation —that word just means healing— has found salvation in Christ, and now wants the whole world to know about it. Now, that’s somebody who’s going to evangelize powerfully and from the heart. How were you cured by Christ?
Let everybody know about it. I spoke last week about making evangelization central to your life. That’s a way to do it. Identify the place in your life where you knelt before Christ, and you said, “Lord, I’m unclean. But if you will it, I can be made clean.” And you heard—through the voice of the Church now—and you heard, “I do will it. Be clean.”
Share that with the world, and you’ll truly evangelize. And God bless you.