Czy znalazłeś radość? - Niedzielne kazanie biskupa Barrona

Tytuł oryginalny: Have You Found Joy? — Bishop Barron’s Sunday Sermon

Data publikacji wideo: 2021-12-12

Wideo

Transkrypt po polsku

Pokój z wami i szczęśliwa niedziela Gaudete wszystkim. To oznacza niedzielę „Raduj się”. Nawiasem mówiąc, „Gaudete” jest imperatywem; oznacza „zrób to, raduj się” i zawsze świętujemy to w trzecią niedzielę Adwentu. Cóż, drugie czytanie na dzisiaj zaczerpnięte z listu Pawła do Filipian, ten mały fragment, myślę, że jest jednym z najbardziej znaczących w całej Biblii i chcę się nad nim dzisiaj zatrzymać w homilii. Wymienia prawdę, która jest absolutnie fundamentalna dla życia duchowego. A oto tekst:

„Bracia i siostry: radujcie się zawsze w Panu. Powiem to jeszcze raz: radujcie się!” Teraz umieść to na swoim wygaszaczu ekranu lub umieść to na ścianie lub gdziekolwiek widzisz rzeczy. Znowu: „Bracia i siostry: radujcie się zawsze w Panu. Powiem to jeszcze raz: radujcie się!” To, co sprawia, że ​​jest to dziwne, zagadkowe, to małe słowo „zawsze”.

To znaczy, całkowicie rozumiem , gdybyś powiedział: „Raduj się, gdy wszystko idzie po twojej myśli.

Raduj się, gdy masz dobry dzień.

Raduj się, gdy odniosłeś wielkie zwycięstwo lub znalazłeś pracę , którą zawsze chciałeś lub doświadczyłeś narodzin swojego pierwszego dziecka.” Raduj się, jasne.

Ale zawsze?

Jak możesz się radować, kiedy doznałeś gorzkiego rozczarowania?

Właśnie dostałeś okropne wieści od lekarza.

Przekonasz się, że twoje najśmielsze marzenia zostały rozbite.

Kiedy ktoś inny dostał tę pracę , której chciałeś całym sercem. Kiedy leżysz chory w szpitalu.

Czy nie wydaje się to trochę prawie bezduszne , trochę okrutne, gdybym wpadła do ciebie w tych chwilach i powiedziała: „Hej, raduj się. Zawsze, w każdych okolicznościach”.

Co więcej, komu można naprawdę nakazać, aby się radował? Wspomniałem „gaudete” — to imperatyw. Zrób to, raduj się. To rozkaz. No cóż, czy można ci nakazać, abyś był radosny? Czy radość nie jest czymś , co przychodzi i odchodzi i zależy od okoliczności, na które zazwyczaj nie mamy wpływu?

Gdyby ktoś kazał mi być szczęśliwym, czy nie miałbym o to pretensji?

No cóż, wszyscy, ta druga dziwność , fakt, że mamy rozkaz naszej niedzieli Gaudete i rozkaz Pawła , abyśmy byli szczęśliwi, wskazuje drogę do zrozumienia duchowej prawdy tutaj.

Rzeczywiście jest tak, że — ja teraz nazwę to stanem emocjonalnego zadowolenia —

dobre samopoczucie, optymizm, to prawda, że nie można tego nakazać.

To prawda, że ​​te stany emocjonalne zależą od czynników często pozostających poza naszą kontrolą. Zależą od zdrowia naszych ciał. Wiesz, że w niektóre dni po prostu budzisz się w dobrym nastroju, a w inne nie?

Mogę w ciągu jednego dnia czuć się szczęśliwy, podekscytowany, rozczarowany , zły i przygnębiony. Tak to po prostu bywa i jest to funkcja rzeczy często poza naszą kontrolą.

Czy nie byłoby to absurdalne, gdyby podczas jednego z tych okresów przygnębienia ktoś po prostu przyszedł , potrząsnął palcem i powiedział: „Chodź, bądź szczęśliwy”.

Dobra, to pomaga nam teraz zobaczyć. Weź wszystko, co opisałem, więc wszystkie te stany emocjonalne, które pojawiają się i odchodzą , rzeczy, których nie można nakazać, weź to wszystko i umieść po jednej stronie podziału.

Nie o tym mówi Paul.

Nie o tym mówią mistrzowie duchowi . Pozostańmy przy słowie , którego używa Paweł, którym jest radość. Więc znowu jestem ostrożny, rozróżnij radość po tej stronie przepaści z wszystkimi tego rodzaju przemijającymi stanami emocjonalnymi. Radość, o której mówimy , radość, o której mówimy, jest czymś innym niż to wszystko.

Więc co to jest? Cóż, pozwól, że ponownie się z tobą podzielę — wiem, że jeśli mnie śledzisz , często używam tego obrazu. Po raz pierwszy natknąłem się na nią, kiedy byłem we Francji jako student i chodziłem do wielkich gotyckich kościołów. To urządzenie koła fortuny, które często można zobaczyć w oknach katedr, a czasem nawet narysowane na ścianie. A koło fortuny to wielkie koło, na szczycie którego jest król i on panuje. Potem koło się kręci, prawda? I widzisz króla tracącego koronę,

a potem schodzisz na dno i jest nędzarz, ktoś bez żadnej władzy. A potem koło obraca się w tę stronę i ktoś wspina się z powrotem na szczyt.

W porządku, takie jest życie.

„W kwietniu jedziesz wysoko, w maju zostajesz zestrzelony”. Frank Sinatra zaśpiewał to w jednej ze swoich piosenek. To jest życie. Doświadczamy sukcesu, porażki i dwóch warunków pośrednich. Doświadczamy emocjonalnych wzlotów, emocjonalnych upadków i dwóch stanów pomiędzy. Hej, jak się dzisiaj czujesz? „Wczoraj czułem się świetnie, dziś czuję się gorzej”. Dobra. Jak się czujesz? „Cóż, wczoraj czułem się naprawdę źle. Dziś czuję się lepiej.” Jak się czujesz? „Och, na szczycie świata”. To koło fortuny. Albo: „Hej, moja firma szła naprawdę dobrze i byłam świetna, a teraz jestem spłukana”.

„Moje przyjaźnie, tak, miałem wielu przyjaciół, a potem nagle dostałem awans, musiałem wyprowadzić się z miasta. Teraz nie mam żadnych przyjaciół. „Tak, w zeszłym roku byłem zdrowy, a teraz spędzam cały czas w gabinetach lekarskich i szpitalu”. Takie jest życie, koło fortuny się obraca

i niewiele można z tym zrobić.

Co za głupie, jeśli ktoś jest tutaj na dole i mówisz: „Hej, wracaj na górę”. No tak, la di da. Dziękuję Ci. Nie mam pojęcia, jak to zrobić. Mam depresję emocjonalną. “No chodź, chodź. Bądź szczęśliwy.” Cóż, to głupie. Nie możesz tak obrócić koła fortuny.

Ale teraz o to chodzi, więc to jest zewnętrzna strona koła.

W tych przedstawieniach koła fortuny pośrodku koła znajduje się obraz Chrystusa.

Więc nie król, nie nędzarz, nie ci dwaj pomiędzy, ale pośrodku koła jest Chrystus.

Gdy koło się kręci , pozostaje taki sam. Co mówi Pismo? „Jezus jest ten sam wczoraj, dziś i na wieki”.

Jezus reprezentuje w kole fortuny, posłuchaj teraz, to miejsce kontaktu z Bogiem.

Być ugruntowanym w wieczności Boga, która rzeczywiście jest taka sama wczoraj, dziś i na wieki, która rzeczywiście nie zmienia się, nawet gdy zmienia się mój los. Nawet gdy koło kręci się w kółko , środek koła pozostaje niezmienny.

Jaki jest sens?

Chodzi o to, że większość z nas żyje tragicznie na kole, kręcąc się w

kółko.

Jak się masz? „Cóż, dzięki Bogu, na razie jestem na nogach”. Ale jaka jest jedyna rzecz, którą wiem? To się zmieni. Lub „Tak, moje życie staje się lepsze”. Tak, dobrze, dobrze. Będzie lepiej, a potem wiesz co? Znowu się to zmieni. Tak jest na obręczy koła. Nie żyj tam swoim życiem, ale raczej żyj nim pośrodku koła. I co wtedy? W postawie, którą ojcowie greccy nazywali „apatheia” – nie oznacza to apatii, ale dystansu.

Teraz z tego centralnego miejsca mogę obserwować, jak koło kręci się w kółko.

„Tak, wiem, teraz odnoszę sukces”. Lub „Hej, teraz czuję się dobrze”. Dobra, to nie potrwa długo. Albo: „Moje życie jest na dnie, straciłem wszystko. Jestem przygnębiony.” Tak, wiem, ale to nie potrwa długo.

I nie mieszkam w tej przestrzeni, żyję w Chrystusie.

A teraz posłuchajcie, tam znajdujecie radość, radość, o której mówi Paweł. Nie emocjonalne wzloty i upadki, ale to głębokie, trwałe – użyję biblijnego terminu – „shalom”, prawda? Pokój. I dlatego święci, nawet gdy przeżywają najgorsze czasy, wciąż mogą być w miejsce spokoju. Wiesz, że to wspaniałe — to hymn kwakrów: „Żadna burza nie jest w stanie wstrząsnąć moim najskrytszym spokojem, kiedy kurczowo trzymam się tej skały”. O tym właśnie mówimy. Środek koła to skała . I zauważ, że piosenkarz uznaje burze. Oczywiście, że są burze. Ale chodzi mu o to, że żadna burza nie może wstrząsnąć moim najskrytszym spokojem, gdy lgnę do tej skały . Innymi słowy, nie żyjesz w burzy, mieszkasz w tym centralnym miejscu, z którego możesz obserwować burzę jako coś spoza tego, co jest w tobie najgłębsze. Czy to ma sens? Albo pomyśl o wielkiej Teresie z Avila i jej obrazie wewnętrznego zamku. To naprawdę dobre. Zamek to twierdza, prawda? Jest silny, bezpieczny, jest potężny.

Kiedy wchodzę do tego miejsca, uczę się, jak żyć z tego miejsca, wtedy mam to poczucie bezpieczeństwa, pokoju i radości, nawet gdy moje życie kręci się w kółko. Św. Jan od Krzyża mówił o wewnętrznej piwnicy na wino. Cudownie, bo to miejsce, w którym trzymane są duchy, prawda? Ale piwnica na wino, która jest głęboka, chroniona i bezpieczna.

To miejsce, o którym mówi Paweł i miejsce, w którym znajdujemy radość. A teraz zauważ, co do tego miejsca, możemy nam rozkazywać. To znaczy, nie mogę rozkazywać swoim uczuciom, nie mogę rozkazywać fortuny, gdy koło się obraca, ale można mi nakazać: „Nie żyj na krawędzi koła, żyj w centrum”.

Mogę mi rozkazywać. Więc „gaudete”, radujcie się.

Bądź ugruntowany w Chrystusie. Co powiedział Paweł? „Już nie ja żyję, to Chrystus żyje we mnie”. On o tym właśnie mówi. Widzisz, to już nie ja żyję , stare ja , stare ja, które cały czas znajdowało się na kole koła i tkwiło we wszystkich niepokojach życia. Żyję już nie tyle ja stara, ile żyje we mnie Chrystus, dlatego też może powiedzieć, słuchaj: „Nie martw się wcale, ale we wszystkim, przez modlitwę i prośby, z dziękczynieniem, wyjawiaj swoje prośby Boże”. Znowu, jeśli żyjesz na obręczy koła, mówisz: „Cóż, ten człowiek jest szalony. Co to znaczy w ogóle nie mieć niepokoju? Jak zawsze? Hej Paul, nie miałeś wraków? Czy nie zostałeś pobity w swoim życiu? Nie byłeś kiedyś ukamienowany? Mam na myśli, czy nie przeszedłeś przez całą tę negatywność? Czy nie zostałeś stracony pod koniec życia? Co masz na myśli mówiąc, że nie masz niepokoju? Nie czułeś wtedy niepokoju?” Cóż, na pewno tak, na powierzchni. Jasne, zrobił tak , jak widział, jak jego życie toczy się w górę i w dół, w kółko i w kółko.

Ale w Chrystusie, skale:

„Żadna burza nie może się zachwiać mój najskrytszy spokój, podczas gdy lgnę do tej skały”. W tym miejscu, tak, nie mam żadnego niepokoju.

Teraz zbliżamy się do końca kazania tutaj, ale jak znaleźć to miejsce?

Modlitwa.

Dlaczego Czy się modlimy? Och, więc skłaniamy Boga, aby robił to, czego chcemy. Cóż, to jest powierzchowne zrozumienie modlitwy. Czym jest modlitwa, jeśli nie jak powiedział Jan z Damaszku: „Wzniesienie umysłu i serca do Boga”. Modlitwa świadomie porusza się w tej przestrzeni, w to bezpieczne miejsce,

więc kiedy odmawiasz swoje poranne i wieczorne modlitwy, kiedy odmawiasz Różaniec , odmawiasz Modlitwę Jezusową, kiedy przychodzisz na Mszę i czytasz duchową lekturę Lectio Divina, kiedy robisz wszystkie te formy modlitwy, co robisz? Przechodzisz od obręczy koła do środka koła, do miejsca, w którym nie odczuwasz niepokoju , miejsca, w którym zawsze możesz się radować.

Kto tam mieszkał? Święci. Dlaczego Matka Teresa mogła mieć ten promiennie piękny uśmiech, kiedy mieszkała i pracowała w najgorszych slumsach na świecie? Byłem tam, widziałem to. Cóż, ponieważ nie żyła na obręczy koła, żyła w Chrystusie. Jak Dorothy Day mogła służyć codziennie, dzień w dzień, z najbiedniejszymi z biednych? Ponieważ nie żyła na obręczy koła, żyła w Chrystusie. Co umożliwiło Thomasowi More pójście na własną egzekucję łamania żartów? Bo nie mieszkał na obręczy koła, ale pośrodku. Co sprawiło, że Walter Ciszek przetrwał dwadzieścia lat ciężkiej pracy i sowieckich obozów jenieckich i nie stracił wiary? Ponieważ nie mieszkał na obręczy koła. I tak z Pawłem, wszyscy, w tę niedzielę Gaudete, możemy rzeczywiście powiedzieć: „Radujcie się zawsze w Panu. Jeszcze raz mówię: radujcie się!” Niech cię Bóg błogosławi.

Transkrypt po angielsku

Peace be with you and happy Gaudete Sunday to everybody. That means “Rejoice” Sunday. “Gaudete,” by the way, is an imperative; it means “do it, rejoice,” and we always celebrate this on the Third Sunday of Advent. Well, the second reading for today taken from Paul’s letter to the Philippians, the little passage, I think is one of the most significant in the whole Bible, and I want to just dwell on it today in the homily. It names a truth that is absolutely fundamental to the spiritual life. Now here’s the text:

“Brothers and sisters: Rejoice in the Lord always. I shall say it again: rejoice!” Now put that on your screen saver or put that on the wall or wherever you see things. Again, “Brothers and sisters: Rejoice in the Lord always. I shall say it again: rejoice!” Now what makes this strange, puzzling, is that little word “always.”

I mean, I completely get it if you were to say, “Rejoice when things are going your way.

Rejoice when you’re having a good day.

Rejoice when you’ve won a great victory or you landed a job you’ve always wanted or you experienced the birth of your first child.” Rejoice, sure.

But always?

How could you possibly rejoice when you’ve had a bitter disappointment?

You’ve just gotten terrible news from the doctor.

You find your fondest dreams are shattered.

When someone else got that job that you wanted with all your heart. When you’re lying sick in the hospital.

Doesn’t it seem kind of almost callous, a little cruel, if I were to burst in on you at those moments and say, “Hey, rejoice. Always, in every circumstance.”

And moreover, who can really be commanded to rejoice? I mentioned “gaudete” —it’s an imperative. Do it, rejoice. It’s an order. Well, I mean, can you be commanded to be joyful? Isn’t joy something that kind of comes and goes and depends upon circumstances typically out of our control?

If someone ordered me to be happy, wouldn’t I kind of resent that?

Well, everybody, this second strangeness, the fact that we’re being ordered by our Gaudete Sunday and ordered by Paul to be happy, signals the pathway to understanding the spiritual truth here.

It is indeed the case that —I’ll call it now the emotional state of contentment—

feeling good, feeling upbeat, it’s true that that can’t be commanded.

It’s indeed true that those emotional states depend upon factors often out of our control. They depend upon the health of our bodies. You know how some days you just sort of wake up in a good mood, other days not so much?

I can, in the course of one day, I can feel happy and excited and disappointed and angry and depressed. That’s just the way it goes, and that’s a function of things often out of our control.

Wouldn’t it be beyond ridiculous if during one of these kind of down periods someone just came along and shook his finger and said, “Come on, be happy.”

Okay, this helps us to see now. Take everything I’ve been describing, so all these emotional states that kind of come and go, the things that can’t be commanded, take all of that and put it on one side of a divide.

That’s not what Paul’s talking about.

That’s not what the spiritual masters are talking about. Let’s stay with the word that Paul uses, which is joy. So again, I’m being careful, distinguish joy now on this side of the divide with all these sort of passing emotional states. The joy we’re talking about, the rejoicing we’re talking about, is something different than all of that.

So what is it? Well, let me share again with you —I know if you’ve been following me, I’ve used this image a lot. I first came across it when I was in France as a student and going to the great Gothic churches. It’s the device of the wheel of fortune, and you see it often in the windows of the cathedrals or sometimes even drawn on the wall. And the wheel of fortune is this great wheel at the top of which is a king and he’s reigning. Then the wheel turns, right? And you see a king losing his crown,

and then you go to the bottom and there’s a pauper, someone without any power. And then the wheel turns this way, and there’s someone climbing back up to the top.

Okay, that’s life.

“You’re riding high in April, you’re shot down in May.” Frank Sinatra sang that in one of his songs. That’s life. We experience success, failure, and the two conditions in between. We experience emotional highs, emotional lows, and the two states in between. Hey, how are you feeling today? “I was feeling great yesterday, I’m feeling worse today.” Okay. How are you feeling? “Well, yesterday I felt really bad. I’m feeling better today.” How do you feel? “Oh, on top of the world.” That’s the wheel of fortune. Or, “Hey, my business, it was doing really well and I was great, and now I’m broke.”

“My friendships, yeah, I had a lot of friends and then suddenly I got a promotion, I had to move out of town. Now I don’t have any friends.” “Yeah, I was healthy last year, and now I’ve spent all my time in doctors’ offices and the hospital.” That’s life, the wheel of fortune turns

and there’s not a lot you can do about that.

How stupid if someone’s down here and you say, “Hey, get back on top.” Well yeah, la di da. Thank you. I have no idea how to do that. I’m emotionally depressed. “Well come on, come on. Get happy.” Well, that’s silly. You can’t make the wheel of fortune turn like that.

But now here’s the thing, so that’s the outside of the wheel.

In these depictions of the wheel of fortune, in the center of the wheel is a picture of Christ.

So not the king, not the pauper, not the two in between, but there’s Christ in the center of the wheel.

As the wheel turns, he remains the same. What does Scripture say? “Jesus is the same yesterday, today, and forever.”

Jesus represents in the wheel of fortune, listen now, that place of contact with God.

Being grounded in the eternity of God, which indeed is the same yesterday, today, and forever, which indeed doesn’t change even as my fortunes change. Even as the wheel spins round and around, the center of the wheel remains unchanging.

What’s the point?

The point is most of us live our lives, tragically, on the rim of the wheel,

going round and round.

How are you doing? “Well, thank God, I’m up for the moment.” But what’s the one thing I know? It’s going to change. Or, “Yeah, my life’s getting better.” Yeah okay, good. It’ll get better, and then you know what? It’s going to change again. That’s the way it is on the rim of the wheel. Don’t live your life there, but rather live it in the center of the wheel. And then what? In an attitude of what the Greek fathers called “apatheia” —it doesn’t mean apathy, it means detachment.

Now from that central location, I can watch the wheel go round and round.

“Yeah, I know, I’m kind of having success right now.” Or, “Hey, I’m feeling good now.” Okay, it won’t last. Or, “My life is bottomed out, I’ve lost everything. I’m depressed.” Yeah, I know, but it’s not going to last.

And I’m not living in that space, I’m living in Christ.

Now listen, that’s where you find joy, the joy that Paul is talking about. Not emotional ups or downs, but this deep, abiding —I’ll use the biblical term— “shalom,” right? Peace. And that’s why the saints, even as they’re going through the worst of times, can still be in a place of peace. You know that great —it’s a Quaker hymn, “No storm can shake my inmost calm while to that rock I’m clinging.” That’s what we’re talking about. The center of the wheel, that’s the rock. And notice the singer is acknowledging the storms. Of course, there are storms. But his point is no storm can shake my inmost calm while to that rock I’m clinging. In other words, you’re not living in the storm, you’re living in this central place from which you can survey the storm as something extrinsic to what is deepest in you. Does that make sense? Or think of the great Teresa of Avila and her image of the interior castle. It’s really good. A castle is a keep, right? It’s strong, it’s safe, it’s powerful.

When I access that place, I learn how to live out of that place, then I have this sense of safety and peace and joy even as my life turns round and round. St. John of the Cross spoke of the inner wine cellar. Lovely, because it’s the place where spirits are kept, right? But the wine cellar that’s deep and protected and safe.

That’s the place that Paul is talking about and the place where we find joy. And now notice in regard to this place, we can be commanded. I mean, I can’t command my feelings, I can’t command my fortunes as the wheel turns, but I can be commanded, “Don’t live on the rim of the wheel, live in the center.”

I can be commanded. So “gaudete,” rejoice.

Be grounded in Christ. What did Paul say? “It’s no longer I who live, it’s Christ who lives in me.” That’s what he is talking about that. See, it’s no longer I who live, the old self, the old me that was on the rim of the wheel all the time and caught up in all the anxieties of life. It’s no longer that old me that lives, but rather Christ lives in me, which is why he can furthermore say, listen, “Have no anxiety at all, but in everything, by prayer and petition, with thanksgiving, make your requests known to God.” Again, if you’re living on the rim of the wheel, you say, “Well, this man is nuts. What do you mean have no anxiety at all? Like ever? Hey Paul, didn’t you have shipwrecks? Weren’t you beaten within an inch of your life? Weren’t you stoned on one occasion? I mean, didn’t you go through all this negativity? Didn’t you in fact come to be executed the end of your life? What do you mean have no anxiety? You didn’t feel anxiety then?” Well, sure he did, at the surface level. Sure, he did as he saw his life going up and down, round and round.

But in Christ, the rock,

“No storm can shake my inmost calm while to that rock I’m clinging.” In that place, yeah, I have no anxiety at all.

Now we’re coming to the end of the sermon here, but how do you find that place?

Prayer.

Why do we pray? Oh, so we get God to do what we want. Well, that’s kind of a superficial understanding of prayer. What’s prayer but as John of Damascus said, “The raising of the mind and the heart to God.” Prayer is consciously moving into this space, this place of safety.

So when you pray your morning and evening prayers, when you pray your Rosary, you do the Jesus Prayer, when you come to Mass and you do Lectio Divina spiritual reading, when you do all these forms of prayer, what are you doing? You’re moving from the rim of the wheel to the center of the wheel, to the place where you experience no anxiety, the place where you can rejoice always.

Who lived there? The saints. Why could Mother Teresa have this radiantly beautiful smile when she was living and working in the worst slum in the world? I’ve been there, I’ve seen it. Well, because she wasn’t living on the rim of the wheel, she was living in Christ. How could Dorothy Day minister every day, day in and day out, with some of the poorest of the poor? Because she wasn’t living on the rim of the wheel, she was living in Christ. What enabled Thomas More to go to his own execution cracking jokes? Because he wasn’t living on the rim of the wheel but in the center. What enabled Walter Ciszek to endure twenty years of hard labor and Soviet prison camps and not lose his faith? Because he wasn’t living on the rim of the wheel. And so with Paul, everybody, on this Gaudete Sunday, we can indeed say, “Rejoice in the Lord always. Again, I say it: rejoice!” And God bless you.