Tytuł oryginalny: Give as God Gives - Bishop Barron’s Sunday Sermon
Data publikacji wideo: 2022-02-19
Wideo
Transkrypt po polsku
Pokój z Wami. Przyjaciele, zastanawiam się, czy słyszeliście o tym zjawisku odkrytym przez niektórych socjologów pierwotnych kultur. Istnieje scenariusz, w którym dwaj wodzowie, dwaj władcy plemion, zasadniczo niszczą się nawzajem w rywalizujących pokazach gościnności. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale oto scenariusz. Tak więc jeden wódz zabawia swojego rywala tym hojnym pokazem gościnności. Ze wspaniałym posiłkiem i dawaniem prezentów i tak dalej. Cóż, drugi wódz czuje wtedy: „Chwileczkę. Zostałem teraz postawiony w niekorzystnej sytuacji, ponieważ teraz wyglądam, jakbym naprawdę był coś winien temu facetowi”. I tak odpowiada jeszcze bardziej ekstrawaganckim obiadem i bardziej ekstrawaganckim rozdawaniem prezentów. Więc teraz pierwszy facet mówi: „Cóż, poczekaj chwilę. Teraz jestem w niekorzystnej sytuacji. Muszę po prostu przesadzić z kolejnym pokazem gościnności”. I to się dzieje, aż te dwa społeczeństwa , dwa plemiona, w zasadzie same się zniszczą. No cóż, ciekawa rzecz, ale wskazuje, na swój własny, przesadny sposób, na rzeczywistość, z którą wszyscy mamy do czynienia. Francuski socjolog Emile Benveniste zauważył ciekawą relację etymologiczną między słowem „gościnność” a łacińskim „hostis”, co oznacza wróg. Więc kiedy mówimy o wrogości – wrogiej postawie , od „hostis”, wroga – cóż, jest to związane z gościnnością, wrogością. Chodzi o to, że czasami nasze przejawy hojności mogą być w rzeczywistości agresywne, w rzeczywistości prowadzić do rywalizacji i niezgody.
Inny francuski filozof XX wieku, jeden z najbardziej wpływowych , Jacques Derrida, mówił w tym kontekście o tym , co nazwał „dylematem daru”. Oto, co ma na myśli.
W naszym świecie wręczenie prezentu jest praktycznie niemożliwe. Jak to się stało? Cóż, prezent, z definicji, to coś, co jest oferowane bez żadnych zobowiązań, prawda? Jeśli to prezent, to po prostu dostałam go bezinteresownie. Nie oczekuję niczego w zamian. Nie ma do tego żadnego sznurka.
Jednak znowu, na tym świecie, który faktycznie zamieszkujemy, za każdym razem, gdy dajesz prezent , przynajmniej pośrednio zobowiązujesz osobę, która go otrzymuje.
Pomyśl, kiedy otrzymasz od kogoś prezent. To prezent pieniężny, powiedzmy, na Boże Narodzenie.
Czy nie czujesz się przynajmniej zobowiązany odpowiedzieć listem z podziękowaniami?
Innymi słowy , dar jest rodzajem inwazji, która teraz budzi we mnie potrzebę odpowiedzi. I zobaczcie, co to oznacza, powiedział Derrida , dylemat polega na tym, że nigdy nie można dać prawdziwego prezentu, ponieważ zawsze jesteśmy uwikłani w tego rodzaju żądanie wymiany. Cóż, tutaj jest rzecz, wszyscy. Myślę, że jest to w dużej mierze słuszne w naszym upadłym, grzesznym i pełnym konfliktów świecie. Myślę, że bardzo trudno jest dać prezent lub otrzymać prezent, nie będąc przyłapanym na tego rodzaju obowiązkowej wymianie. Przyznam się do tego. To coś bardzo prostego, ale czasami, powiedzmy w okresie świątecznym , dostajesz od kogoś kartkę i jest to miłe. To ładna karta. A oto kartka z czekiem. Myślisz: „Cóż, niech cię Bóg błogosławi. Dziękuję za prezent. Ale teraz jestem zobowiązany do napisania listu z podziękowaniami lub jestem zobowiązany w jakiś sposób odpowiedzieć”. Oto też interesująca sprawa, ludzie, którzy zastanawiają się w tym kierunku. W języku niemieckim słowo oznaczające truciznę to „prezent”, G-I-F-T. To był tylko przypadek, że angielskie słowo gift to to samo słowo oznaczające truciznę w języku niemieckim. Chodzi o to , że wpadamy w ten
trudny rytm wymiany i wzajemnego zobowiązania, gdy w grę wchodzi dawanie prezentów.
Jeśli o mnie chodzi, istnieje jeden wielki wyjątek od tej Derridyjskiej zasady.
Kto naprawdę, prawdziwie iw pełni może dać prezent?
Bóg.
Czemu?
Ponieważ Bóg niczego nie potrzebuje.
Nasza chwała, nasza wdzięczność, wszystko, co dajemy Bogu, nie dodaje nic do wielkości Boga. Bóg jest doskonały. Wszystko, co mamy, zostało już dane przez Boga. A więc nie ma nic w zamian.
Innymi słowy, Bóg może być całkowicie bezinteresowny w swoim dawaniu. Pomyśl, jak często Biblia mówi o Bogu jako dawcy. Daje stworzenie. On zawiera przymierze. Daje odkupienie. Daje samego siebie w Chrystusie.
I nie oczekując niczego w zamian, bo nic nie może go w żaden sposób udoskonalić ani spełnić.
Mówiłem wcześniej o miłości jako o chęci dobra drugiego jako drugiego.
Kiedy kocham, będę miał twoje dobro. Teraz spójrz na sprawę Derridy. Jeśli pragnę twojego dobra , abyś mógł mi coś zwrócić, więc daję ci, że teraz możesz być wobec mnie zobowiązany, cóż, to nie jest prawdziwa miłość , prawda?
To pośredni egotyzm — przez ciebie pragnę własnego dobra.
Ale Bóg może dawać w ten absolutnie bezinteresowny sposób. Bóg może kochać czysto i absolutnie.
OK, wszystko powyższe jest przygotowaniem do naszej niezwykłej Ewangelii zaczerpniętej z Kazania na równinie Łukasza. Tak więc w Ewangelii Mateusza Jezus wygłasza swoje wielkie kazanie paradygmatyczne na górze. U Łukasza jest na równinie. Ale to dużo tej samej treści.
Myślę, że to, o czym mówi Jezus , ma sens, słuchaj teraz, tylko dla ludzi, którzy uczestniczą w boskim życiu.
Słuchasz tego, co mówi Jezus i mówisz: „Słuchaj, to jest niemożliwe na tym świecie, w tym skończonym, konfliktowym, grzesznym świecie”. Tak, całkiem dobrze. I wszyscy ci ludzie to widzieli. Derrida miał rację. Nie da się tak żyć. Ale jeśli dzięki łasce możesz dzielić się w taki sposób, w jaki Bóg istnieje i że Bóg kocha, wtedy możesz żyć w ten sposób. W porządku, pokażę ci, co mam na myśli. Pokażę, o co mi chodzi. Posłuchajcie teraz tego znanego stwierdzenia, wciąż niepokojącego swoją radykalnością.
„Kochaj swoich wrogów, czyń dobrze tym, którzy cię nienawidzą, błogosław tych, którzy cię przeklinają, módl się za tych, którzy cię źle traktują”. Widzicie wszyscy, co się tutaj dzieje? Kochaj swoich wrogów. Czym jest wróg? Wróg to ktoś , kto cię nie lubi, kto cię nie kocha , nie odwdzięczy się za przysługę. Innymi słowy, dawaj, nie oczekując zwrotu.
Daj w taki sposób, aby nie było żadnych zobowiązań. A sposób, w jaki to sprawdzasz, polega na kochaniu swoich wrogów, tych, którzy cię nie lubią , oni cię nie kochają, nie odpowiedzą. Oznacza to, że kochasz czystością Bożej miłości. Znowu czyń dobrze tym, którzy cię nienawidzą. Więc co większość z nas robi w tym grzesznym świecie? Będę dla ciebie dobry, abyś ty był dla mnie dobry. Będę dobry dla tych, którzy odwdzięczą się za przysługę. Ale nie o tym mówi. W rzeczywistości mówi o przełamaniu tego rytmu. Czyń dobro tym, którzy cię nienawidzą. Nie odpowiedzą. Błogosław tych, którzy cię przeklinają. Więc dlaczego miałbym kogoś błogosławić? No to może mnie pobłogosławią. Wezwę Boga do ciebie, abyś wezwał Boga do mnie. Nie nie nie. Błogosław tych, którzy aktywnie cię przeklinają.
W ten sposób kochasz tak, jak kocha Bóg.
Módl się za tych, którzy cię źle traktują, mówi Jezus. Jak mogę to zrobić? Nie będę się modlić za kogoś, kto mnie maltretuje. Tak, powinieneś.
Bo teraz robisz to z czystej miłości. Znasz tę linię, że Bóg sprawia, że jego słońce świeci zarówno na dobrych, jak i na złych. To jest to samo. Widzicie, słońce jest słońcem Bożej miłości. Świeci obojętnie. Nie świeci na tych, którzy teraz zabłysną. Świeci zarówno na dobre, jak i na złe. Tak więc musimy być tymi, którzy uczestniczą w łasce Bożej. Posłuchaj tego teraz. „Daj każdemu, kto cię prosi, a od tego, który bierze to, co twoje , nie żądaj go z powrotem”. Co? To nie ma najmniejszego sensu politycznego, ekonomicznego, psychologicznego, socjologicznego, prawda? To nie ma najmniejszego sensu. Daj każdemu, kto o ciebie prosi. Nie. A co powiesz na to, by dać komuś, od kogo możesz oczekiwać zwrotu, dać komuś, kto może ci pomóc, dać komuś, kto będzie kreatywny w tym, co im dajesz, itd., prawda? Wszystkie te ograniczenia nakładamy. Nie, nie, mówi Jezus. „Daj każdemu , kto cię poprosi, a od tego, kto zabiera to, co twoje , nie żądaj zwrotu”.
. Nie, nie. Nie graj w tę grę. Nie daj się złapać w tym rytmie. Kochaj tak, jak kocha Bóg. Abyśmy nie pominęli sedna. Jestem teraz w samym sercu Kazania na Równinie . są w samym sercu przesłania Jezusa, abyśmy tego nie przegapili, posłuchajcie. „Bo jeśli kochasz tych, którzy cię kochają, jakaż to zasługa? Nawet grzesznicy kochają tych, którzy ich kochają. A jeśli czynisz dobro tym, którzy czynią dobro tobie, jaką to zasługą? Nawet grzesznicy robią to samo”.
Innymi słowy, nie tylko działaj w sposób, w jaki działa świat
. Drapię się po plecach, ty drapie się w swoje. Dam ci, jeśli ty dasz mnie. Tak działa świat. Nawet grzesznicy to robią.
Nie, nie, macie kochać tak, jak kocha Bóg,
napełniony Jego charakterystyczną łaską.
Posłuchajcie teraz, jak Pan podsumowuje tę niezwykłą naukę. św. Łukasza. Spędź trochę czasu z tą nauką. Jeśli ją przyjmiesz, to wszystko zmieni. Ale posłuchaj teraz, jak on podsumowuje:
„Kochaj swoich wrogów i czyń im dobro, i nie pożyczaj niczego w zamian;
wtedy wasza nagroda będzie wielka” — posłuchaj — „i będziecie dziećmi Najwyższego, bo on sam jest dobry dla niewdzięcznych i niegodziwych”. Jeśli o mnie chodzi
, istnieje chrześcijaństwo .
Jaki Bóg czyni Pomyśl, jak wielu ludzi, przy okazji, rzutuje nasz dziwny, chory sposób radzenia sobie ze sobą na Boga. Kiedy Bóg mnie pokocha? Cóż, jeśli jestem wystarczająco imponujący moralnie. Kiedy Bóg mnie pokocha? Jeśli dam mu to, czego potrzebuje. To nie jest Bóg objawiony przez Chrystusa.
Nie, nie. Sprawia, że jego słońce świeci zarówno na dobrych, jak i na złych. Sprawia, że jego orzeźwiający deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
Znowu tutaj: „on sam jest dobry dla niewdzięcznych i niegodziwych”.
Co by było, gdybyśmy żyli w ten sposób?
To znaczy, że zostaliśmy przemienieni przez łaskę, że zostaliśmy uchrystianizowani, że moglibyśmy powiedzieć za św.
To jest etyka , innymi słowy, nie dla tego zwykłego świata. To etyka dla świętych , etyka dla tych , którzy zostali napełnieni wyjątkową łaską, jaką jest Bóg.
Transkrypt po angielsku
Peace be with you. Friends, I wonder if you’ve heard about this phenomenon discovered by some sociologists of primal cultures. There’s a scenario in which two chieftains, two rulers of tribes, essentially destroy each other in rivalrous displays of hospitality. I know that sounds weird, but here’s the scenario. So, one chieftain entertains his rival with this lavish display of hospitality. With a great meal and giving gifts and so on. Well the other chieftain then feels, “Wait a minute. I’ve now been put in a sort of disadvantageous position, because now I look like I really owe this guy something.” And so he responds with an even more extravagant dinner and more extravagant gift-giving. So now the original fellow says, “Well, wait a minute. Now I’m in the disadvantageous position. I’ve got to just go over the top with another show of hospitality.” And this goes back and forth until the two societies, the two tribes, basically destroy themselves. Well, curious thing, but it’s pointing to, in its own exaggerated way, a reality that we all face. The French sociologist Emile Benveniste noticed an interesting etymological relationship between the word “hospitality” and the Latin word “hostis,” which means enemy. So when we speak of hostility —a hostile attitude, from “hostis,” enemy— well, it’s related to hospitality, hostility. It’s that idea that sometimes our displays of generosity can actually be aggressive, actually lead to rivalry and dissension.
Another French philosopher of the twentieth century, one of the most influential, called Jacques Derrida, spoke, in light of this, of what he called the “dilemma of the gift.” Here’s what he means.
In our world, it’s practically impossible to give a gift. Now how come? Well, a gift, by definition, is something that’s offered with no strings attached, right? If it’s a gift it’s just given to me gratuitously. I’m not expecting anything in return. There’s no string attached to it.
However, again, in this world that we actually inhabit, whenever you give a gift, you do at least implicitly obligate the person who receives it.
Think of when you receive a gift from somebody. It’s a monetary gift, let’s say, at Christmas time.
Don’t you feel at least the obligation to respond with a thank you note?
In other words, the gift comes as a kind of invasion that now awakens in me a need to respond. And see what that means, Derrida said, here’s the dilemma, is that you can never really give a true gift because we’re always caught in this sort of demand of exchange. Well here’s the thing, everybody. I think this is largely right in our fallen, sinful, and conflictual world. I think it is very hard to give a gift or receive a gift without being caught in this kind of obligatory exchange. I’ll confess to this. It’s something very simple, but sometimes, let’s say around Christmas time, and you get a card from somebody, and it’s nice. It’s a nice card. And here’s a card with a check in it. You think, “Well, God bless you. Thank you for the gift. But now I’m obligated to write a thank you note, or I’m obligated to respond in some way.” Here’s an interesting one, too, people, that reflect along these lines. In German, the word for poison is “gift,” G-I-F-T. Now, it was just kind of an accident that the English word gift is the same word for poison in German. It’s making the same point that we’re caught in these
difficult rhythms of exchange and mutual obligation when there’s gift-giving involved.
Now, as far as I’m concerned, there is one great exception to this Derridean principle.
Who can really, truly, and fully give a gift?
God.
Why?
Because God needs nothing.
Our praise, our gratitude, anything we give to God adds nothing to God’s greatness. God’s perfect. Everything we have is in fact already been given by God. And so there’s nothing he needs in return.
God, in other words, can be utterly gratuitous in his giving. Think how often the Bible speaks of God as a giver. He gives creation. He gives a covenant. He gives redemption. He gives his very self in Christ.
And expecting nothing in return, because nothing can perfect him or fulfill him in any way.
I’ve spoken before about love as the willing of the good of the other as other.
When I love, I will your good. Now look at the Derrida thing. If I’m willing your good so that you might return something to me, so I give to you that you might now be obligated to me, well that’s not really love, is it?
It’s indirect egotism —I’m willing my own good through you.
But God can give in this absolutely gratuitous way. God can love purely and absolutely.
Okay, all of the above is a preparation for our extraordinary Gospel taken from Luke’s Sermon on the Plain. So in Matthew’s Gospel, Jesus gives his great paradigmatic sermon on a mountain. In Luke, it’s on a plain. But it’s a lot of the same content.
I think what Jesus is talking about here makes sense, listen now, only for people who are sharing in the divine life.
You listen to what Jesus says and you say, “Well look, that’s impossible in this world, this finite, conflictual, sinful world.” Yes, quite right. And all these people saw it. Derrida got it right. It’s impossible to live this way. But, but, if by grace, you can share in the very way that God exists and that God loves, then you can live this way. All right, let me show you what I mean. Let me show what I mean. Listen now to this familiar statement, still unsettling in its radicality.
“Love your enemies, do good to those who hate you, bless those who curse you, pray for those who mistreat you.” You see what’s happening here, everybody? Love your enemies. What’s an enemy? An enemy’s someone that doesn’t like you, that doesn’t love you, is not going to return the favor. In other words, give without expecting return.
Give in such a way that there are no strings attached. And the way you test that is by loving your enemies, those who don’t like you, they don’t love you, they won’t respond. That means you’re loving with the purity of God’s own love. Again, do good to those who hate you. So what do most of us do in this sinful world? I’ll be good to you that you might be good to me. I’ll be good to those who will return the favor. But that’s not what he’s talking about. In fact, he’s talking about breaking that rhythm. Do good to those who hate you. They’re not going to respond. Bless those who curse you. So why would I bless someone? Well, then maybe they’ll bless me. I’ll call God upon you that you will call God upon me. No, no, no. Bless those who are actively cursing you.
That way, you’re loving the way God loves.
Pray for those who mistreat you, Jesus says. How can I do that? I’m not going to pray for someone that’s mistreating me. Yeah, you should.
Because now you’re doing so out of sheer love. You know that line, that God makes his sun to shine on the good and bad alike. It’s the same thing. See, the sun is the sun of God’s love. It shines indifferently. It’s not shining on those who will now shine back. It shines on the good and the bad alike. So must we be who participate in the divine grace. Listen now to this. “Give to everyone who asks of you, and from the one who takes what is yours do not demand it back.” What? This doesn’t make a lick of sense, political, economic, psychological, sociological, right? Doesn’t make a lick of sense. Give to everyone who asks for you. No. How about give to some from whom you can expect a return, give to some who might benefit you, give to some who’ll be creative with what you give them, etc., right? We put all these restrictions. No, no, says Jesus. “Give to anyone that asks of you, and from the one who takes what is yours do not demand it back.”
Someone steals something from me? No, in justice, I’m going to steal something back from him. No, no. No, no. Don’t play that game. Don’t get caught in that rhythm. Love as God loves. Now, lest we miss the point. I’m right at the heart of the Sermon on the Plain now. We’re right at the heart of Jesus’ message. Lest we missed it, listen. “For if you love those who love you, what credit is that to you? Even sinners love those who love them. And if you do good to those who do good to you, what credit is that to you? Even sinners do the same.”
In other words, don’t just operate the way the world operates.
I scratch your back, you scratch mine. I’ll give to you if you give to me. That’s the way the world works. Even sinners do that.
No, no, you are to love the way God loves,
filled with his distinctive grace.
Listen now as the Lord sums up this extraordinary teaching. And can I recommend, everybody, spend a little time here, sixth chapter of St. Luke. Spend a little time with this teaching. It’ll change everything if you take it in. But listen now as he sums up.
“Love your enemies and do good to them, and lend expecting nothing back;
then your reward will be great” —listen— “and you will be children of the Most High, for he himself is kind to the ungrateful and the wicked.”
There’s Christianity, as far as I’m concerned.
What kind of God do we have? Think of how many people, by the way, project our weird kind of sick way of dealing with each other onto God. When will God love me? Well, if I’m morally impressive enough. When will God love me? If I give him what he needs. That’s not the God disclosed by Christ.
No, no. Makes his sun to shine on the good and bad alike. Makes his refreshing rain to fall on the just and unjust alike.
Again here, “he himself is kind to the ungrateful and the wicked.”
What if we lived our lives this way?
That means we’ve been transfigured by grace, that we’ve been Christified, that we could say with St. Paul, “It is no longer I who live, but Christ who lives in me.”
This is an ethic, in other words, not for this ordinary world. It’s an ethic for the saints, an ethic for those who’ve been filled with the unique grace that God is.
And God bless you.